Nie ja tu jestem najważniejszy. Tylko sprzątam, przygotowuję teren. Idę przed Jezusem do miejsc, gdzie On sam niebawem zamierza pójść. To nie moje rozważanie porusza ludzi. (Marcin Jakimowicz, "Pełne zanurzenie")

czwartek, 30 września 2010

Porozrzucane

To raczej będzie dość mało składny i chaotyczny wpis, bo tak po trochu pisany.

Ciężko jest. Bo nie będę ściemniał, że ze mnie to ściekło wszystko po prostu i idę dalej. Tzn. na pewno ściekło i nie będę nad tą porażką płakał pół życia. Ale przygniata to. Ciągnie się za mną. Co chwilę widzę, jak na FB czy nk ktoś gratuluje temu czy owemu, że zdał. A ja nie. I to boli. 

Pusto poza tym jakoś się zrobiło. Wcześniej - świątek, piątek, nie ma gadania, siedzimy i ryjemy, zakuwamy, z przerwami na coś do zjedzenia i przewietrzenie mózgu, żeby się nie przegrzał. Jakiś taki rytm - zero wątpliwości, problemu co z sobą zrobić. Nawet książki żadnej nie czytałem - bo jak zacznę czytać coś, to każdy pretekst będzie dobry, żeby czytać dalej - a nie np. się uczyć. Teraz - nie ma obowiązku, jest wolny czas, a do tego w pracy sam siedzę, i jako że roboty za dużo nie mam, nawet tu nie bardzo wiem, co z sobą zrobić. Trzeba się na nowo pogodzić z tym, że czas wolny jest i trzeba go sensownie zagospodarować.

Modlitwą może też? 

>>>

Pochodziłem, z uwagi na wolną chwilę, po blogach, które odwiedzam i od czasu do czasu komentuję - efekty widać w linkach, które wzbogaciły się o nowych autorów.

>>>

Nie tak dawno, po medialnej nagonce na o. Macieja Ziębę OP, napisałem co o tym myślę i o co tam naprawdę chodziło. Tym bardziej więc z radością przyjąłem artykuł dr. Andrzeja Grajewskiego, którego teksty cenię bardzo, odnośnie tej właśnie całej sytuacji - zachęcam do przeczytania. Jak widać, nie pomyliłem się w żadnym miejscu (łatwiej może z tego względu, że o moje jakby podwórko chodzi). Jak widać - dziennikarze, którzy całą tę, sztucznie nadmuchaną, aferkę rozkręcili nie dość, że po prostu nakłamali, to dopisali  sobie to, czego nie usłyszeli, albo wręcz wkładali w usta swoich rozmówców słowa, które w ogóle nie padły. Kolejny brawurowy przykład rzetelności dziennikarskiej.

A ludzie na mnie z byka czasem patrzą, gdy widzą, że czytam GN (innych gazet - rzadko, coś prawniczego czasem).

>>>

Również z ostatniego GN, kilka pięknych słów o tym, czym jest miłość, czym powinna i przede wszystkim - może się stawać - miłość właśnie:

To nieprawda, że miłość mija. Mając 77 lat, mogę powiedzieć, że staje się inna, pogłębiona przyjaźnią – mówi. – W młodości jest trudniej – każdy walczy o swoje. Teraz, kiedy mam pretensje, jestem w stanie się zatrzymać, przyznać rację Zbyszkowi, nie zadawać mu bólu. To czas największej życiowej harmonii. Zawsze byliśmy bardzo różni – Zbyszek mógł się obrazić nawet na trzy miesiące, ja ani na trzy godziny. Zawsze pierwsza podawałam mu rękę. To dar, dostałam tę umiejętność z góry. Tylu małżonków się rozstaje i inwestuje energię w nowe związki, a przecież w jednym małżeństwie jest tyle pracy, stale trzeba pielęgnować uczucia. I tylko to się opłaca

>>>

Dwie intencje dzisiaj proponuję:
  • o zdrowie dla mamuśki mojej
  • o Boże błogosławieństwo, spokojny przebieg ciąży dla K., o której z wielką radością dowiedziałem się wczoraj, że najwyraźniej udały im się starania o powiększenie rodziny :)

5 komentarzy:

  1. Nie płakać. Jak się da to działać. Dzieckiem się zająć, słusznie. I żonką póki co, ona pewnie też przeżywa. A do egzaminu podejść za rok, czy kiedy tam następny termin. A jak się nie uda to jeszcze raz. Życie długie jest.

    OdpowiedzUsuń
  2. ,,Trzeba tylko iść naprzód, w ciemnościach trochę na oślep i próbować czynić dobrze. Jeśli zaś idzie o resztę, trwać i zdać się na Boga."
    -Albert Camus

    Tak pomyślałam o tej całej Twej sytuacji i postanowiłam, że ten cytat tu wkleję.
    Pozdrawiam! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na płacz szkoda czasu, Liam. Nie uznaję tej formy "użalania się nad sobą" :P

    Ale ciężko jakoś tak, i żal...

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba cię rozumiem. Gdybyś nic nie robił, nie uczył...ale ty ciężko pracowałeś cały rok. Stąd ten żal. Niemniej nic nie dzieje się ot tak bez sensu, przypadkiem. W swoim życiu spotkałam sie z kilkoma sytuacjami kiedy okazywało sie że to co pierwotnie uważałam za klęskę okazywało się potem sukcesem.Że czas który został mi dany na spożytkowanie go w całkiem inny sposób zaprocentował potem i ubogacił tak moje wnętrze jak i umiejętności. Pozdrawiam Joanna

    OdpowiedzUsuń
  5. dzięki serdecznie za dobre słowa! :)
    z Bogiem ! +

    OdpowiedzUsuń