Nie ja tu jestem najważniejszy. Tylko sprzątam, przygotowuję teren. Idę przed Jezusem do miejsc, gdzie On sam niebawem zamierza pójść. To nie moje rozważanie porusza ludzi. (Marcin Jakimowicz, "Pełne zanurzenie")

piątek, 18 grudnia 2015

Już taki jest ten świat - jedynie Bóg zna odpowiedź

Jan przywołał do siebie dwóch spośród swoich uczniów i posłał ich do Pana z zapytaniem: Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać? Gdy ludzie ci zjawili się u Jezusa, rzekli: Jan Chrzciciel przysyła nas do Ciebie z zapytaniem: Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać? W tym właśnie czasie wielu uzdrowił z chorób, dolegliwości i [uwolnił] od złych duchów; oraz wielu niewidomych obdarzył wzrokiem. Odpowiedział im więc: Idźcie i donieście Janowi to, coście widzieli i słyszeli: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia i głusi słyszą; umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi. (Łk 7,18b-23)
Zwolennicy jednej teorii powiedzą, że Jan tak naprawdę nie zwątpił - no bo jak to, ten, który wskazał Jezusa, miałby być niepewny? Ja jednak skłaniam się do podzielenia stanowiska odmiennego. Jan miał jakieś wątpliwości i stąd właśnie ten ewangeliczny środowy obrazek. 

Nie bez powodu Jan nazwany jest pierwszym prorokiem Nowego Testamentu - bo przecież to, czego on tutaj doświadczał, jest takie bardzo "nasze"; w na pewno moje. Kiedy człowiek rozpoczyna swoją relację z Bogiem, odkrywa Go, zachłystuje się prawie dosłownie doświadczeniem dobrego i wyrozumiałego Ojca, który zawsze jest i kocha - wtedy jest pięknie. Jan całe życie przygotowywał się na pustyni do swojej misji, która wypełniła się, kiedy zaczął w wodach Jordanu chrzcić Żydów, a potem pokazał palcem: Mesjasz! Pewnie po ludzku był w swoim żywiole - nie mam wątpliwości, że i wtedy, i dzisiaj mogli go uważać za nieco ekscentrycznego, szalonego. 

A potem budzimy się któregoś dnia w zwykłej, szarej rzeczywistości - tylko że ona taka po prostu zawsze była, raczej specjalnie się nic nie zmieniło, tylko we mnie to wszystko jakoś... okrzepło? spowszedniało? Przyzwyczaiłem się. U Jana to miało miejsce, kiedy "zrobił swoje", jego uczniowie podążyli za Jezusem - i co dalej? Pojawił się zły i zasiał wątpliwości. A może źle? Może to nie ten? Może Jan coś źle zrozumiał i wprowadził tylu ludzi w błąd? 

Wtedy wariantów jest kilka. Można dramatyzować, zamykać się w sobie i rozpaczać - co jest kompletnie bez sensu i całkiem niekonstruktywne. Nic nie da. Można też zacząć to wszystko rozkminiać w sobie - rozkładać na czynniki pierwsze, składać, i tak w kółko, dzieląc przysłowiowy włos na czworo. Niby mądrzejsze, ale według mnie bez sensu. Albo można udać się do źródła, przyczyny wszystkiego i odpowiedzi na wszystko - czyli do Boga. To właśnie zrobił Jan, wysyłając uczniów. Nie unosząc się emocjami - ale działając do bólu racjonalnie, mimo że zwracając się w tym sensie do Boga. 

Tak naprawdę, nie było by niczym specjalnie dziwnym, gdyby Jezus poczuł się trochę zawiedziony postawą Jana. Ale - zwróć uwagę - czy Jezus kiedykolwiek zrobił komukolwiek jakiś wyrzut z tego tylko powodu, że ktoś pyta, docieka? Nic takiego nie pada również tutaj. Co ciekawe, bynajmniej nie poklepuje go po ramieniu, nie opowiada banałów w stylu "spoko, jakoś to będzie, ułoży się" i nie rysuje idyllicznego obrazu tego, jak to będzie świetnie. Powołuje się nie na siebie jako Syna Bożego - ale na konkretne, zmierzalne niejako, dowody działania Boga: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia i głusi słyszą; umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. Mówi wprost - żeby ci posłańcy poszli i przekazali to Janowi. To nie jest komentarz, dygresja - ale wprost odpowiedź na pytanie. 

"A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi". Wątpienie to jedno, i przychodzi do mnie bardzo często nie tylko codziennie, ale nawet po kilka razy. Upadamy i wstajemy. Mamy nie zwątpić - czyli permanentnie, nie poddać się, nie usiąść i załamać ręce po prostu. Zasada "kto pyta, nie błądzi" nie jest obwarowana wyjątkiem dotyczącym Boga. Co innego - my bardzo często chcemy dostać konkretną odpowiedź - i tu się robi problem. Jeśli pytasz - pytaj szczerze i przygotuj się, że na 99% zdziwisz się odpowiedzią. Taki już jest Bóg. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz