Nie ja tu jestem najważniejszy. Tylko sprzątam, przygotowuję teren. Idę przed Jezusem do miejsc, gdzie On sam niebawem zamierza pójść. To nie moje rozważanie porusza ludzi. (Marcin Jakimowicz, "Pełne zanurzenie")

czwartek, 17 kwietnia 2014

Stacja 10 - Ogołocony

Pomimo tych wszystkich poniżeń - przebrania, korony cierniowej raniącej głowę i zalewającej krwią oczy, brudnego od krwi i lepiącego się do ciała płaszcza, quasi berła - Jezus w ocenie tych, którzy Go męczyli nie wycierpiał jeszcze wystarczająco. Nie mieli dość zabawy, chcieli więcej. Można Go było upodlić jeszcze bardziej. Czym zawinił? Czym spowodował tak wielką nienawiść i furię? Miłością, miłosierdziem, widzeniem człowieka i jego potrzeb, współczuciem, otwartością - długo by wymieniać.

Dlatego tam, gdzie mieli Jezusa ukrzyżować, dochodzi do ogołocenia Go po ludzku. Więcej nie mogli Mu jako ludzie nic zrobić. Skoro już był i tak prawie martwy, słaniający się na nogach, umęczony - to mogli tylko pozbawić Zbawiciela tej resztki ludzkiej godności, obnażając Pana z Jego szat. Co to komu dało? Nic, tak samo jak jakiekolwiek drwiny, docinki i złośliwości. Krótka satysfakcja i czyiś ból. Dla Jezusa to nie miało znaczenia - dotarł do celu, tak niewiele już zostało. Zniósł tyle po drodze, wytrzyma i to. To, że zabrali mu te marne namiastki własności nie liczyło się.

Kielich był już tuż obok. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz