Nie ja tu jestem najważniejszy. Tylko sprzątam, przygotowuję teren. Idę przed Jezusem do miejsc, gdzie On sam niebawem zamierza pójść. To nie moje rozważanie porusza ludzi. (Marcin Jakimowicz, "Pełne zanurzenie")

wtorek, 9 listopada 2010

Bądź autentyczny w budowaniu swojego kościółka

Jesteście uprawną rolą Bożą i Bożą budowlą. Według danej mi łaski Bożej, jako roztropny budowniczy, położyłem fundament, ktoś inny zaś wznosi budynek. Niech każdy jednak baczy na to, jak buduje. Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus. Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest świętą, a wy nią jesteście. (1 Kor 3,9b-11.16-17)

Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus udał się do Jerozolimy. W świątyni napotkał siedzących za stołami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie. Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: Weźcie to stąd, a z domu mego Ojca nie róbcie targowiska! Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: Gorliwość o dom Twój pochłonie Mnie. W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz? Jezus dał im taką odpowiedź: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo. Powiedzieli do Niego Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni? On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus. (J 2,13-22)
Dzisiaj była pierwsza od dłuższego czasu Msza, w której uczestniczyłem z jakąś taką wyjątkową radością w sercu, ciesząc się, że właśnie teraz, tam i wtedy mogłem się modlić i być częścią uwielbienia Boga ukrytego w Chlebie Eucharystycznym. Czy to dlatego, że w Mszach (w tygodniu) uczestniczę głównie bladym świtem, czasami może nieco zaspany? Chyba nie. Może jakaś rutyna? Trzeba z tym walczyć, to pewne. 

Liturgicznie? Święto bazyliki większej (jednej z czterech) św. Jana na Lateranie, siedziby i katedry biskupa Rzymu od III w.n.e. Centrali Kościoła. Byłem tam w 2004, w dniu audiencji u sługi Bożego Jana Pawła II - a więc 17.02. Niesamowite miejsce. Została nawet pamiątka - dwa Tomki, czyli ja na tle olbrzymiego posągu św. Tomasza. Dwa niedowiarki... 

>>>

Przypowieści na kartach Ewangelii jest więcej niż sporo. Życie ludzkie można przyrównać w nich do wielu rzeczy - talentów, nasion rzucanych na różne podłoże, przeróżnych roślin dających/nie dających oczekiwanych owoców, etc. Wiemy o co chodzi. Można je przyrównać także do budynku - choćby z tekstu o tym, że budować owszem można na piasku, ale dlaczego bardziej opłaca się budowanie na dobrym fundamencie, wskazanym tam jako skała (Mt 7, 24-27). 

Jak się mówi, że człowiek rodzi się jako ta carte blanche - tak można powiedzieć, że rodzimy się jako taki mały, ledwo co założony fundamencik, jakaś tam forma, troszkę budulca. Życie - to jakby ten dalszy proces budowania, aż do efektu finalnego. Mało to developerów czy prywatnych osób plajtuje po drodze, nie dokańczając wymarzonej siedziby firmy czy domu w pocie czoła wznoszonego przez lata? My mamy żyć i budować tak, aby dzień zakończenia tej budowy - życia - był dniem sukcesu, wieńczącym dzieło i trud budowy.

Fundament - życie - mamy od Boga. On je dał, On z niego rozliczy. Tak, jego miłość i wolność, jaką nam oferuje, są takie, że możemy się go wypierać, zanegować nawet, olać i robić wszystko po swojemu, a nawet Jemu na złość. Co i tak nie zmienia faktu - to przed Nim staniemy na samym końcu. Człowiek nie umiera nigdy do końca - umiera po ludzku, a potem pozostaje kwestią, jaka będzie ta jego po śmierci wieczność. Zbawienie? A może po drodze czyściec? A może... Oby nie. 

Warto się postarać, aby bycie świątynią Boga uświadamiać sobie nie tylko czytając ten tekst. To zdecydowanie za mało. Pewnie - dzisiaj w Europie i na świecie popularne jest bezczeszczenie świątyń, zamienianie ich na sklepy, magazyny, dyskoteki, puby... Duch Boży w tych miejscach unosi się nadal (jak wszędzie, nie tylko w kościołach). Duch, którzy obdarza łaską świętości - o ile obdarowany tę łaskę pragnie przyjąć, chce tej świętości. Ten sam Duch jest zawsze w nas i pragnie, aby świątynia mojego i twojego życia lśniła po pierwsze tym, co dobre, święte, prawe, a dalej tym, co autentyczne.

No właśnie - jak to z tym autentyzmem jest? Bo to bardzo ważna sprawa, często pomijana. Ludziom czasami się wydaje, że im więcej takich gombrowiczowskich gęb (kłania się Ferdydurke), tym lepiej. Że w świecie trzeba grać, żeby umieć znaleźć się w każdej sytuacji, dla każdego być kompanem, sojusznikiem, swoim itp. Bo to się opłaca. Bo można jednego kąsać, od drugiego biorąc za to pieniądze, a za chwilę działać dokładnie na odwrót - i zyskiwać dwa razy. Genialne, prawda? 

Genialne - ale w złym sensie. Geniusz obłudy. A Jezus zawsze mówił o prawdzie - takiej, która jako jedyna wyzwala. Jezus do prawdy umiłowania wzywał i nawoływał. A dzisiejszy świątynny obrazek bardzo dobitnie pokazuje przekuwanie przez w/w Jego własnych słów w czyn. W prawie żydowskim nakazane było poszanowanie dla świątyni jako miejsca zamieszkania Boga Jahwe - jednak w praktyce, kwitł tam w najlepsze handel, de facto był to swego rodzaju bazarek, gdzie kupcy handlowali zwierzętami, które Żydzi nabywali w celu złożenia ofiar w świątyni, zgodnie z prawem. Z pozoru - wilk syty, owca cała. Prawo każe składać ofiary - to po co ciągnąć np. jakiś inwentarz z domu, jak można zaopatrzyć się w odpowiedni egzemplarz już w samej świątyni? Pragmatyzm w czystej postaci. 

Czy o to Bogu chodziło, żeby ludzie kupczyli sobie Jemu pod nosem, zakładając dosłowne rozumienie, jakoby Bóg mieszkał w Arce Przymierza, spoczywającej w świątyni? Na pewno - nie. Jezus działa - nie pod wpływem porywczości. On jest po prostu autentyczny w swojej emocji i w swoim podejściu, traktowaniu spraw Bożych. Spraw, które są - tak - najważniejsze, czy to się komuś podoba, czy nie. Radykalnie opowiedział się za tym, co słuszne, i wziął sprawy w swoje ręce. Zrobił porządek. Wyraził zdecydowany pogląd, który zrealizował od razu. 

Czy mnie na to stać? Deklaruję się jako wierzący - w Boga, czy w cokolwiek innego - i czy w sytuacji gdy jakaś elementarna kwestia dotycząca tej mojej wiary, moich przekonań, jest atakowana, potrafię jednoznacznie zająć stanowisko, wypowiedzieć swój sprzeciw? Bić się z myślami to każdy potrafi, do tego nie potrzeba odwagi. Chodzi o działanie, zewnętrzny przejaw. Z tym to gorzej, prawda? 

Trzeba się dzisiaj modlić o odwagę, ale i łaskę, dar autentyczności wyrażania siebie - nie tylko w kwestii swoich pasji, spraw przyjemnych i miłych - ale w każdej sferze życia. Żebym miał odwagę zająć stanowisko, nawet gdy będzie to źle odebrane, jako niepoprawne w ten czy inny sposób. Nie tylko słowem - ale czynem, tym co robię, podejmowanymi decyzjami.

I taka ciekawostka jeszcze - Jezus powywalał wszystkich kupców ze świątyni... poza sprzedającymi gołębie. Przypadek? Nie ma przypadków. Niektórzy komentatorzy biblijni wskazują - gołębie stanowiły przedmiot składany w ofierze przez najbiedniejszych, ubogich. Ciekawy gest, prawda? 

>>>

Ciekawe zaproszenie dla osób z okolicy Trójmiasta - z pewnością warto. Choćby tylko dla ujrzenia na własne oczy zjawiska, jakim jest FPS. Sam pomysł i forma tematu - bardzo trendy, myślę że nie będzie to czas stracony:


Więcej informacji - tutaj. Weź znajomych i poświęćcie swój czas. Ja brałem w tym udział przez szereg lat - gdy środki i możliwości były mniejsze - i nigdy nie żałowałem tego dnia. 

>>>

Zbierałem się z tym od jakiś... 2 miesięcy? Albo i lepiej. Zaczynam cytowanie co lepszych (o ile tak można powiedzieć, oczywiście, subiektywnie) myśli z genialnej książki o. Andrzeja Madeja OMI Dziennik wiejskiego wikarego. Książki, która nie dość, że z formą dziennika niewiele ma wspólnego, to w ogóle nie o wiejskim wikarym traktuje:
Jedno przeczuwam. Wieczność jest dana na zdziwienie. Zdziwienie nie może się skończyć. Ono się ciągle rodzi.

5 komentarzy:

  1. Gest ciekawy, masz rację. Metaforyczny, jak wiele z tego, co robił Jezus. A my mamy naprawdę Go naśladować. I to nie tylko w deklaracjach bo o słowa najłatwiej.

    Też się ostatnio zastanawiam, czy ja potrafię ze swojego serca wyrzucić świat. Tak głęboko się ogołocić z tego jarmarku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście, będąc codziennie na Mszy, czasem dobre jej przeżycie może być trudne. Czasem pomaga spędzenie odrobiny czasu przed Mszą - z Panem Bogiem. Tak żeby się 'zapalić' przed Mszą :) Pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem!

    OdpowiedzUsuń
  3. Widząc dzisiejszych "postępowych księży" oraz ich jakże innowacyjne pomysły zastanawiam się, czy Bogu podoba się w takich coraz bardziej nowoczesnych kościołach, coraz mniej przypominających pierwowzór.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podoba mi się cytowane zdanie. Porównanie wieczności do zdziwienia niewątpliwie można połączyć jedno zdanie - tajemnica. Ale w sensie pozytywnym i wyczekiwanym.
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moniko

    Nowe czasy wymagają nowych form. Taka jest prawda - co znajduje odzwierciedlenie choćby w samych ideach i fakcie zaistnienia II Soboru Watykańskiego. Nie, nie chodziło o przejęcie i zawłaszczenie Kościoła przez masonów (jak to niektórzy sugerują - o dziwo, znajdując zwolenników), ale o przełożenie nauki Kościoła i przybliżenie Go ludziom współczesnym. Po co? Nie dla samego przybliżenia - ale aby przybliżyć ludziom Boga właśnie.

    Sam nie lubię hip-hopu - jako rodzaju muzyki i chyba też stylu bycia pewnych ludzi - ale FPS to bardzo fajna formacja, która w ciekawej formie przekazuje wartości związane z wiarą. A skoro dzisiaj sporo ludzi tylko czegoś takiego słucha - to chyba warto, aby poszli, jeśli dzięki temu składowi mają się do Boga przekonać, albo przynajmniej coś zrozumieć z nauki Kościoła?

    Facebook jest wszechobecny - więc uważam, że tytuł spotkania bardzo dobrze wybrany i zachęca do zastanowienia się nad sobą. Zwraca uwagę. I o to chodzi, aby ludzi przyciągnąć.

    OdpowiedzUsuń