Kilka najciekawszych myśli z wywiadu, jaki na łamach numeru 15/2014 TP ze Zbigniewem Nosowskim przeprowadzili Błażej Strzelczyk i Piotr Żyłka:
- W latach 80. Kościół miał monopol na bycie dobrym. Wówczas pod jego skrzydłami gromadziło się wszystko, co było przeciwko komunie. I nagle nastąpiła radykalna zmiana. To jest to musujące wino - szybka i głęboka zmiana sytuacji społecznej, powodująca, że przyzwyczajenia z PRL do tego "wina" nie pasują. Dla wielu nie było jednak tak oczywiste, że oto przekraczamy pewien próg, za którym jakościowo musi zmienić się społeczna rola Kościoła.
- Najważniejsze jest pytanie: czy dążymy do tego, by stanowić jakąś grupę nacisku we wnętrzu Kościoła, czy też opisujemy pożądaną tożsamość Kościoła i do niej dążymy.
- - Skoro Kościół otwarty jest całością, a nie frakcją, to po co używać słowa "otwartość"? Czemu nie mówić po prostu o Kościele Powszechnym? - Żeby uświadomić tym, którzy pojęcie otwartości krytykują, że otwartość jest wartością, że nawoływanie do otwartości nie jest podlizywaniem się światu, tylko obowiązkiem katolika.
- Dlaczego ateiści są ateistami? Ostatni sobór mówi, że jest w tym także nasza wina, bo przedstawiliśmy zły obraz Boga. W Polsce jedną z odpowiedzi na to, dlaczego wielu katolików nie podpisuje się pod postulatem otwartości, jest fakt, że to my sami - piewcy otwartości - źle przedstawiamy otwartość. Istnieje forma otwartości, która wyklucza.
- Kiedy czujesz się wykluczany przez konserwatystów? Kiedy słyszysz, że de facto jesteś poza wspólnotą. Kiedy ci mówią, że tak naprawdę to zdradziłeś Kościół. Gdy ktoś uważa, że jego opinie są jedyne słuszne. Wiem, że czasem sam ulegam takiemu sposobowi myślenia i dzieje się to na łamach naszych pism, programowo głoszących otwartość.
- Błędem wielu publicystów jest zabieranie głosu w sprawach, w których mają wyłącznie poglądy, a nie są kompetentni.
- Zdarza się w publicystyce katolickiej wyścig o to, kto ostrzej potępi, ale dla mnie sęk jest nie w tym, żeby ostrzej, tylko trafniej. (...) Ja wolę mądrzej. Wolę nie tylko nazwać problem, ale także zaproponować rozwiązanie.
- Aparecida to apel o przestawienie zwrotnicy, o fundamentalną zmianę w patrzeniu na misję Kościoła. Z kierunku jazdy "obsługujemy tych, którzy przychodzą" na kierunek "wychodzimy do tych, których w Kościele nie ma". Zamiast liczyć tych, którzy przychodzą, musimy zacząć liczyć tych, których nie ma. Przestawianie wajchy nigdy nie jest łatwe, bo trzeba zmieniać wieloletnie przyzwyczajenia, np. kulturowo zakorzeniony model duchownego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz