Dziękuję bardzo za wszystkie ciepłe słowa :) Cały czas gęba mi się szczerzy z radości - i czekam, aż te moje dwa skarby do domku wrócą. Może jutro.
Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. A gdy przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, odczuł w końcu głód. Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem . Lecz on mu odparł: Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych. Wtedy wziął Go diabeł do Miasta Świętego, postawił na narożniku świątyni i rzekł Mu: Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, jest przecież napisane: Aniołom swoim rozkaże o tobie, a na rękach nosić cię będą byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień. Odrzekł mu Jezus: Ale jest napisane także: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego. Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon. Na to odrzekł mu Jezus: Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz. Wtedy opuścił Go diabeł, a oto aniołowie przystąpili i usługiwali Mu. (Mt 4,1-11)
Jaki jest największy sukces Złego? Poza tym, że ludzie się nim w ogóle nie przejmują, że w niego nie wierzą. Taki, że mami ludzi iluzjami. Tak samo, jak w tym, wczorajszym niedzielnym obrazku. Wiedział, że Jezus na pewno był wyczerpany - tyle dni postu na pustyni? Po ludzku - zmęczenie, poszukiwanie wytchnienia, spokoju - ale duch umocniony, silniejszy. Co więcej - jaki podstęp od razu. Nie mówi Skoro jesteś Mesjaszem... tylko ciągle Jeśli jesteś. Kwestionuje naturę, posłannictwo i mesjanizm Jezusa.
Sprytny ten Szatan jest. Bo kusi. Skoro, albo o ile jesteś Bogiem - to zrób to czy tamto. Bo przecież możesz. Zmienić kamień w chleb, rzucić z wysokości i przeżyć - żaden problem dla Syna Bożego.Tylko po co? Takk jakby Zły chciał sprawdzić, czy Syn Boży ma Bożą moc, czy jest de facto Bogiem. Upewnić się. To nie jest jakaś naprawdę niskich lotów, prymitywna i prostacka sztuczka. Zły działa delikatnie, niezauważalnie - i to nie na zasadzie, że to, co wydaje się dobre, jest złe; ale on proponuje coś, co przedstawia jako lepsze od tego dobrego, bardziej zachęcające i interesujące.
Łatwy chleb Pierwsza pokusa to kwestia priorytetów między tym, co materialne, a duchowe. Nie od dziś wiadomo, że ludziom do szczęścia potrzeba panem et circenses, chleba i igrzysk. Wiara? Bóg? No, może potem. Tylko że jak dostaną to, co im się wydaje, że już jest potrzebne, to z lenistwa palcem nie kiwną ponadto. Owszem - człowiek musi jeść i bez jedzenia daleko nie zajdzie. Pytanie - czy jemy tylko tyle, ile potrzebujemy? Czy nie grzeszymy obżarstwem, czy nie marnujemy pokarmu? Pożywienie dla ciała to sprawa podstawowa - ale co da najbardziej nakarmione i wytrzymałe dzięki temu ciało, kiedy duch słaby? Słowo Boże jest kreatywne, napełnia nadzieją i pozwala człowiekowi wytrwać, gdy tego chleba brakuje, i znaleźć siłę do uczciwego walczenia o ten chleb. Bez Boga - można opływać w dostatki, mieć pełno chleba, i nawet dzielić się nim niby z innymi, faktycznie rozdając kamienie.
Faryzejska interpretacja Druga pokusa zahacza o faryzeizm. Przecież Zły wykazuje się niczym innym, jak znajomością Pisma - w czym także faryzeusze byli biegli. A przecież i oni, i on, pobłądzili zupełnie. Może się wydawać - przecież jestem wierzący, Biblię czasem otworzę, poczytam, cytatów sporo znam, więc jestem obeznany w tych sprawach. Pozorna wiedza może się jednak bardzo łatwo okazać przywłaszczeniem i zmanipulowanym wykorzystaniem - w tym wypadku słów Biblii - w zupełnie innym celu, posługując się po prostu wyrwanym z kontekstu fragmentem. Zły nie mylił się - przytoczone przez niego słowa znalazły się w Piśmie Świętym. Czy to znaczy, że miał rację? To zabrzmi paradoksalnie - ale Boże Słowo może być, jak widać, używane przeciwko samemu Bogu. Nie mówiąc, że zahacza to o łamanie III przykazania - nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno. Czym innym jest podpieranie swoich pokrętnych teorii fragmentami Biblii? Słowo Boże jest do zasłuchania się w nim, a nie do kombinowania na jego podstawie.
Inna władza, inna perspektywa Trzecia pokusa dotyka tego, co fundamentalne, podstawowe i kluczowe - pozycji Boga jako Pana, Stworzyciela i Władcy świata. To brzmi dość zabawnie - Zły proponuje Synowi Bożemu coś, co Bóg i tak posiada. Władza może być różna. Zły nie posunie się do zakwestionowania Bożego zwierzchnictwa nad światem - ale próbuje pokazać dużo zbytku, bogactwa, dostatku, żeby zanęcić. Dalsze losy Jezusa pokażą - nie taka jest jego władza. Żadne pałace, majątki, dobra i włości - cierpienie, biczowanie, męka, krzyż, korona owszem ale cierniowa. Król, i to jedyny prawdziwy, w przeciwieństwie do Złego - ale w inny sposób.
Ten obrazek pokazuje, że Wielki Post to dobry moment, aby pewne sprawy sobie uświadomić. Jak choćby to, że w życiu wiele (większość?) nie jest tym, na co wygląda, czym się z pozoru zdaje. Nie chodzi o jakąś teorię spiskową - ale świadomość, że ładne opakowanie, plakaty i neony wrzeszczące o promocji, nie oznacza, że to jest cokolwiek nawet nie fajnego, ale choćby przydatnego. Idąc dalej - Bóg nie jest złotą rybką, ale nie oznacza to, że działa jakoś przeciwko nam, choć coraz częściej jest obwiniany, dosłownie i w przenośni, za (prawie) całe zło świata. On widzi o wiele dalej i bardzo często prowadzi do sytuacji, które my jesteśmy w stanie zrozumieć i docenić z jakiejś tam perspektywy czasu (o ile w ogóle).
Bóg jest po naszej stronie, zawsze. Jeśli ktoś, nawet tak podstępnie jak Zły w przypadku Adama i Ewy, próbuje twierdzić, że jest inaczej, powinna się od razu zapalić w głowie lampka alarmowa. Niestety, Zły podstępny jest i pomysłowy - więc często kończy się to łatwowiernością ludzką, która prowadzi do tragedii. Bo skoro Bóg daje coś, a ten tutaj coś w sposób oczywisty (oczywiście, ale z pozoru) lepszy, to trzeba brać. Tylko że potem za późno już jest.
Jak często człowiek - ja - daję się oszukać, że moim przeciwnikiem jest Bóg. A kwestia jest podstawowa - komu wierzę. Jeśli jestem pewien, gdy wiara jest głęboka, to podejmę dobrą decyzję. O ile nie dam się iluzji złego. O ile nie dam wyrosnąć ziarnu niepewności, które umiejętnie sformułowaną myślą, przekazem, Zły zasieje w sercu. Jeśli ziarenko wpadnie w dobrą glebę - reszta toczy się szybko, bo lubimy wszystko zawdzięczać sobie, móc powiedzieć, że sam to zrobiłem, a nie otrzymałem od kogoś. Skądś to znamy? Tak, sam Zły - Szata, Lucyfer - chociaż był w szeregach anielskich pierwszy przed Bogiem, odrzucił to wszystko i stanął w opozycji wobec Niego, bo chciał sam władać.
Nie potrafimy przyjmować nic za darmo, także miłości - wszystko chcemy nawet nie tyle zawdzięczać, co po prostu móc przypisać samemu sobie. Warto zrozumieć, że tak się nie da funkcjonować, że nie wszystko można i da się samemu. Człowiek sam się nigdy nie zbawi - może pozwolić, aby zbawił go Bóg. Dużo zależy od tego, czy i jak stawimy czoło pokusom, co i jak zrobimy, gdy się pojawią. A pojawią się na pewno. Jeśli wydaje mi się, że ich nie ma - to jest do najlepszy dowód na pierwszy sukces Złego, udaną iluzję. Zatem - czas najwyższy na pustynię, żeby wyregulować optykę.
Lubimy mieć na wszystko pewność i dowody: co do miłości, zbawienia. Ale tutaj potrzeba ZAUFANIA Temu Najwyższemu!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Licho nie śpi i kusi. Czasem wydawałoby się, że w niewinny sposób aż w końcu uderza w nasze najsłabsze strony, wrażliwe punkty. W tej walce nie ma litości - a walka toczy się o nasze życie i życie tych wszystkich, za których jesteśmy odpowiedzialni.
OdpowiedzUsuńI nie wódz nas na pokuszenie...