Nie ja tu jestem najważniejszy. Tylko sprzątam, przygotowuję teren. Idę przed Jezusem do miejsc, gdzie On sam niebawem zamierza pójść. To nie moje rozważanie porusza ludzi. (Marcin Jakimowicz, "Pełne zanurzenie")

sobota, 2 stycznia 2016

Pierwsi apostołowie pastuszkowie

Pasterze pośpiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane. Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie Matki. (Łk 2,16-21)
Wiele osób - poza tym, jak konfrontują się z rzeczywistą "zawartością" szopki - w ogóle nie pamięta o nich, że tacy tam byli. Pasterze. W sumie, właściwie kto? Byle kto. Pospólstwo. Prości i pewnie nie bardzo majętni, nikt z kim trzeba by się było liczyć. Ot, napatoczyli się... 

Dokładnie właśnie tak. Może i byli tam przypadkowo - po prostu, jak co wieczór i co noc, mieli pieczę nad własnymi albo powierzonymi im stadami owiec. Czyli zarywali noc, żeby jakiś wilk czy inny drapieżnik nie zeżarł im nic z inwentarza. Czy jednak? Dla nas przypadkiem jest najczęściej to, co nie pasuje do puzzli moich stereotypów, sposobu postrzegania świata i ludzi. U Boga nie ma przypadków. On ich tam przyprowadził, do betlejemskiej stajenki, bo tak właśnie chciał i bo wiedział, że oni w prostocie swoich serc zrozumieją, Kogo widzą w żłobie

Nie będą kalkulować i się zastanawiać, jak Herod, czy Go zabić czy może coś innego się opłaca. Zrobią to, co człowieka czyni najbardziej wymownym wobec rzeczywistości Boga, nawet tak niesamowicie różnej od naszych wyobrażeń, bo w postaci noworodka: uklękną, oddadzą pokłon. Przyjmą to całe wydarzenie, którego byli - poza zwierzętami - pierwszymi świadkami z właściwą im prostotą, opowiedzą to dalej, mimo zdziwienia czy niedowierzania słuchaczy. Uwielbią Boga, tę Maleńką Miłość, tak naprawdę stając się pierwszymi, którzy tego małego Człowieka będą głosili innym - co my kontynuujemy dzisiaj 2000 z hakiem lat później. To wszystko, całe życie Jezusa, Jego misja, głoszenie, uzdrawianie, aż po krzyż i zmartwychwstanie - to wzięło początek właśnie stamtąd, kiedy grupka pasterzy zbiegła się przy szopce. 

Choć to może dziwnie zabrzmieć, w pewnym sensie Kościół ma swój początek właśnie między tamtymi pasterzami, którzy pierwsi głosili Mesjasza narodzonego z Maryi, na wiele lat przed Janem Chrzcicielem (miał pewnie wtedy jakieś... pół roku?). 

To jest zarazem bardzo prosty, ale i bardzo dobry pomysł na ten nowy rok. Po prostu w Boga się zasłuchać, iść we wskazanym kierunku, przyjąć od Niego to, do czego On prowadzi, a potem opowiedzieć o tym dalej innym, uwielbiając Go za wszystko, co On daje. Pasterze pewnie niewiele rozumieli, dokąd zmierzali i gdzie byli nocą prowadzeni - ale gdy już znaleźli Świętą Rodzinę, to ten fakt napełnił ich wielką radością i wdzięcznością Bogu. 

Pozwólmy i my się Mu, z taką samą pokorą i zaufaniem, po prostu poprowadzić przez ten nowy rok. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz