Nie ja tu jestem najważniejszy. Tylko sprzątam, przygotowuję teren. Idę przed Jezusem do miejsc, gdzie On sam niebawem zamierza pójść. To nie moje rozważanie porusza ludzi. (Marcin Jakimowicz, "Pełne zanurzenie")

czwartek, 23 lipca 2015

Każdy musi odpocząć

Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali. A On rzekł do nich: Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco. Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu. Odpłynęli więc łodzią na miejsce pustynne, osobno. Lecz widziano ich odpływających. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich uprzedzili. Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać. (Mk 6,30-34)
Z prawnego punktu widzenia pracownik nie może zrzec się prawa do urlopu itp, a jak widać - prawo do urlopu w pewnym sensie ma biblijne korzenie :) 

W pewnym sensie miniony rok, a nawet w sumie jakby 2 lata były dla mnie dość intensywne. Bo z jednej strony domek z malutkim, który coraz bardziej zachwyca; z drugiej strony praca - niby te 8 godzin przy biurku i tyle, w praktyce często sporo różnych rzeczy naokoło; i z trzeciej strony - aplikacja, czyli jeden dzień urwany na zajęcia, różnej jakości (często dramatyczne), które w pracy trzeba było odrobić, i różniaste praktyki, A od początku roku - uczing mode on, praktycznie do połowy marca, ciężkie choróbsko i w tym wszystkim egzamin radcowski. Tak, udało się, ale mam pełną świadomość, że nie dałbym rady, gdyby nie moja rodzina, gdyby nie wsparcie żony i bardzo duża pomoc teściów (żona z malutkim właściwie pomieszkiwali u nich półtora miesiąca, żebym non-stop się mógł bez przeszkód uczyć). 

Człowiek maszyną nie jest, nawet przodownik pracy, i musi odpocząć - tak samo, jak Dwunastu musiało. Tu nie chodzi o nudę i lenistwo, ale zmianę otoczenia, rytmu dnia, dystans od tego czym się zajmuję normalnie zawodowo. Znalezienie więcej czasu dla najbliższych - więcej czasu na zabawy i wygłupy z dzieckiem, czas dla małżonka, jakieś wspólne wyjścia, wyjazdy, albo po prostu możliwość bycia razem bez odrywania się do spraw zawodowych. Myśmy nie wyjechali nigdzie - znowu wyliczanka: po pierwsze, z braku kasy, po drugie z powodu średniej pogody, po trzecie w związku z zaplanowanym małym zabiegiem Dominika pod koniec miesiąca. Kilka razy, powiem szczerze, trochę mnie to denerwowało (jestem zwolennikiem aktywnego odpoczynku), ale z perspektywy prawie końca urlopu to był naprawdę potrzebny i dobry czas. 

Nie szalej. Nie warto. Nie jesteśmy maszynami - każdy ma swoje granice. Trzeba być sumiennym, trzeba wykonywać to, co jest na każdego głowie, co ma zrobić, w pracy, w domu itp. i to jest jedno. Ale nasze własne ludzkie ograniczenia to drugie i ich nie przeskoczymy. Trzeba żyć i robić wszystko jak najlepiej, maksymalnie, sensownie - ale na tyle, na ile Bóg daje sił. 

Inna rzecz - żeby jeszcze w tym wolniejszym czasie może znaleźć troszkę więcej (albo w ogóle) czasu dla Boga? I taka moja osobista dygresja - nie wyłączaj mózgu na urlop, bo mam wrażenie (czytając o tragediach wakacyjnych), że niektórzy po prostu w tym czasie głupieją. 

Życzę wszystkim - i każdemu z osobna - kreatywnego i dobrego odpoczynku :) bo potrzebuje go każdy z nas. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz