Nie ja tu jestem najważniejszy. Tylko sprzątam, przygotowuję teren. Idę przed Jezusem do miejsc, gdzie On sam niebawem zamierza pójść. To nie moje rozważanie porusza ludzi. (Marcin Jakimowicz, "Pełne zanurzenie")

środa, 11 stycznia 2012

Żebranie na hospicjum i monopol na dobro

Gazetę Wyborczą zdarza mi się czytać bardziej niż rzadko. Przedwczoraj trafiło, że nic innego nie było w pewnej restauracji, gdzie jadłem, a nie lubię (fakt, brzydki zwyczaj) gdy jem sam siedzieć bezczynnie, więc szukam czegoś do poczytania. 

I trafiłem na wywiad Bożeny Aksamit pod dość dziwnym tytułem Ksiądz żebrze, Polak daje przeprowadzony z ks. dr. Janem Kaczkowskim, człowiekiem którego nota bene znam z dość zamierzchłych czasów, jeszcze sprzed jego święceń. Postać ciekawa. Sam nie do końca sprawny, ponieważ z bardzo dużą i wiele utrudniającą wadą wzroku. W Pucku zakotwiczył tuż po święceniach kapłańskich w 2002 r., najpierw jako wikariusz (wbrew temu, co piszą w artykule, nie jest nim do dzisiaj - od 2007 r. jest tam rezydentem). Zaczął od stworzenia hospicjum domowego, a w swoim uporze - zbudował od zera i prowadzi Puckie Hospicjum im. św. Ojca Pio.

Zachęcam do przeczytania całości tekstu. Wiele jest tam ciekawych myśli - choćby o tym, kto tę działalność i jak wspiera, czy takimi datkami ludzie nie próbują "uspokajać sumień". Mój ulubiony:
Nieznajomi potrafią przyjść i zostawić 2 tys. zł?
- To się często zdarza.
Coś mówią?
- Różnie. Kiedyś pod kościołem złapali mnie ludzie, których nie znałem, i dali mi 8 tys. zł. Powiedzieli, że wyszedł im interes. Inny postanowił, że jak dobrze sprzeda mieszkanie, to część da na hospicjum. Zeszłej zimy, był wtedy tęgi mróz, wracałem wieczorem do hospicjum, tuż przed drzwiami zobaczyłem kolesia w jakiejś fufajce i poplamionych dżinsach. Bez czapki, z czerwoną twarzą i brudnymi, styranymi dłońmi. Wyciągnął w moim kierunku rękę. Pomyślałem, że chce na wino, ale on otworzył dłoń, leżała na niej pięciozłotówka. - To dla księdza na hospicjum - wychrypiał. Często to są jakieś duchowe postanowienia. Im więcej dają, tym skromniej. Jak ktoś przynosi kawał pieniądza, to nim nie macha.
I wreszcie, króciutka ale jakże trafna myśl o WOŚP:
Oczekiwanie, że państwo da, państwo zrobi, stwarza coś na kształt homo sovieticusa, o którym mówił ksiądz Józef Tischner. Jeżeli będziemy myśleć, że państwo wszystko powinno, a co za tym idzie - wszystko może, to ta postawa zaowocuje społecznym bezruchem, swoistym otępieniem. Ruch społeczny polegający na tym, że jedni coś organizują, a inni dają na to pieniądze albo pomagają osobiście, jest bardzo ważny. Oczywiście ileś tam osób zarabia, pracując w wielkich fundacjach, ale inaczej się nie da. Można to nazwać dobroczynnym biznesem. I taka działalność ma swój dobroczynny wpływ na ludzi - aktywizuje ich. Nie siedzą wkurzeni na fotelu z nogą założoną na nogę i nie powtarzają: "Niech państwo mi da, bo mi się należy". Akcje społeczne uczą odpowiedzialności za otoczenie, budują społeczeństwo obywatelskie. A ponad to, że Orkiestra wyposaży jakiś szpital czy kupi respiratory dla placówek z połowy kraju, musimy pamiętać, że dzięki akcjom Jurka Owsiaka uratowano życie i zdrowie iluś tam osobom.
Ksiądz daje na Orkiestrę?
- Daję. Nie za dużo - 20, 50 zł. Przyklejam serduszko na sutannę i chodzę z nim całą niedzielę. My, chrześcijanie, nie mamy monopolu na dobro.

11 komentarzy:

  1. Albo NFZ i składki albo leczenie prywatne (ewentualnie ze wsparciem dla najuboższych). Chory system wspierany przez WOŚP to zwykłe zło, a o ideologii, którą promuję Orkiestra nie wspomnę. Nie mam monopolu na dobro ale mam obowiązek być w opozycji do zła. Nie chodzi o to, że państwo coś ma za NAS zrobić - MY płacimy SKŁADKI jako społeczeństwo. Zresztą przy tych składkach dochód z Orkiestry wypada baaaardzo blado a jednak lewacką ideologię daje się promować. Podsumowując:

    Problemów z WOŚP-em jest co najmniej kilka. Między innymi:

    - koszty większe od zysków (reklama i służby potrzebne do obstawienia imprezy w całym kraju) - ostatecznie społeczeństwo kupuje sprzęt dla państwowych szpitali za większe pieniądze niż bez pośrednictwa WOŚP, Orkiestra staje się natomiast czymś w rodzaju dodatkowego podatku umacniającego chory system - jak śpiewał Kazik "rząd kupuje Lancie a babcia karetkę" (nie oszukujmy się - już same składki płacone na NFZ dalece przewyższają dochód z WOŚP i to z nich powinien być zakupiony potrzebny sprzęt)
    - część dochodów fundacji przeznaczone zostaje m.in. na Przystanek Woodstock - imprezę w znacznym stopniu zdemoralizowaną, goszczącą na swoim terenie m.in. ruch Hare Kryszna (na której zdewastowano m.in. wystawę potępiającą aborcję - "ratujmy dzieci ale nie wszystkie"?)
    - propagowanie emocjonalnej, jednorazowej dobroczynności (lub - na pokaz, wszak nie ma to jak serduszko w klapie kurtki)
    - promowanie owsiakowskiej ideologii "róbta co chceta" - znacznie różniącej się, bądź co bądź, od "kochaj i rób co chcesz" św. Augustyna, połączonej dodatkowo z pewnym zaangażowaniem politycznym Owsiaka - do którego oczywiście ma prawo jako obywatel (publiczne bronienie Wałęsy w kwestii jego agenturalnej przeszłości)
    - antyklerykalizm Dyrygenta Orkiestry, który nie przeszkadza wielu (w znacznej części nieuświadomionym wolontariuszom) wystawania z puszkami pod kościołami

    Zdaję sobie sprawę, że pewnie trudno to wytłumaczyć matce, której dziecko przeżyło w inkubatorze kupionym przez Orkiestrę. Mimo to proponuję przeznaczyć własne pieniądze na wsparcie organizacji innej niż taka, która - obok niewątpliwie szczytnych celów - ma też kilka szemranych aspektów. Przy całym szacunku dla wolontariuszy, którzy w tym roku znów przemierzą ulice z puszkami w dłoniach.

    Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia, albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach. (Mt 7, 15-20)

    PS Jeszcze mi się tekst Kazika przypomina: Rząd kupuje Lancie, babcia - karetkę!

    OdpowiedzUsuń
  2. W tym roku WOŚP wzbudziło wiele kontrowersji w sercach ludzi, szczególnie katolików. Ciągle przewija się na fb zdjęcie porównujące Caritas do WOŚP.

    Myślę, że każda ze 'stron' ma rację. Mi osobiście ciężko się odnieść, bo ważne jest każde dobro, ale jak wkrada się wątek zła w czynieniu danego dobra, to czy ze względu na to dobro warto to dalej czynić? (mam na myśli Woodstock i Przystanek hari kriszna).

    Pozdrawiam! Dobro górą!

    OdpowiedzUsuń
  3. Po co przykładać rękę do zła jeśli można wesprzeć jakąś organizację (niekoniecznie Caritas - wkurza mnie to porównanie bo Caritas na tym traci wizerunkowo - "klechy chcą kasy dla siebie"), która tego zła nie czyni? Tym bardziej, że ostatecznie masa pieniędzy w czasie WOŚP pochłania wypełniony bajerami Finał (nie, organizacja Finału w jakimkolwiek miejscu NIE JEST ZA DARMO - wszystko kosztuje, od benzyny w bakach aut służb porządkowych aż po oświetlenie scen, opłacenie realizatorów itp.).

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś przeczytałam mądry felieton, będący odpowiedzią na zarzuty wobec Owsiaka, że część pieniędzy zebranych podczas orkiestr idą na przystanek Woodstock oraz organizację finału. Autorka pisała w nim, że choćby i 10% z tych pieniędzy szło na cele dobroczynne, to zawsze te 10% to więcej niż nic. Argument był dobry, więc zadowolona posłużyłam się nim w rozmowie ze swoim ojcem, a ten zgasił mnie: " Jest i trzecie wyjście. Można dać na inną fundację, z której 100% pójdzie na cele dobroczynne."

    WOŚP to dla mnie jednak jest jakiś dylemat sumienia. Owszem, katolicy nie mają monopolu na czynienie dobra, ale niekoniecznie muszę pomagać organizacji, która oprócz czynienia dobra, czyni też zło. Przychodzi mi na myśl między innymi Amnesty International, która bardzo długo miała wsparcie Kościoła, która generalnie czyni dobro, ale... Kościół jednak wycofał się z jej popierania, bo oprócz dobra, czyni też zło. Na co sumienie Kościoła zgodzić się nie może.
    Nie idźmy na kompromis ze złem. WOŚP nie jest jedyną organizacją charytatywną. Jest wiele innych, które nie powodują konfliktów sumienia. Ja wolę wesprzeć na przykład wymienioną wyżej Caritas, bo nie godzę się na to, żeby wspierać inicjatywy jawnie antychrześcijańskie. Ważne, żeby dawać jałomużnę w ogóle. Bo ani katolicy nie mają monopolu na czynienie dobra, ani WOŚP.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rewelka, dzięki za powyższy wpis!

    OdpowiedzUsuń
  6. Heh, jak zwykle - WOŚP to słowo klucz, i dyskusja wybucha :)

    Szkoda, że do części o x Janie i hospicjum (większej) nikt się nie odniósł...

    BARUCH

    NFZ nie daje rady, kolejne pomysły rządu coraz głupsze, a cierpią ludzie. Nie zaprzeczysz, że WOŚP pomaga im. W myśl prostej zasady: oni nie kupią tego sprzętu, to go nie będzie. Niestety.

    Po kolei, co do Twoich punkcików:
    1. kupuje może i drożej, nie wiem, ale kupuje; jak wyżej - oni nie kupią, nikt nie kupi; wydaje mi się, że lepiej drożej, niż wcale, z punktu widzenia tych, którzy będą tego sprzetu potrzebowali
    2. też mi się to nie podoba
    3. tak, to akcja jednorazowa, i myślę że w tym tkwi też klucz do jej fenomenu, popularności i tego, że tyle kasy jest zbierane, bądź co bądź, w większości na zbożny cel
    4. "róbta co chceta" mówię zdecydowane nie, o czym nie raz/dwa/trzy... razy na łamach tego i nie tylko bloga pisałem
    5. nawet w poprzednim wpisie chyba odniosłem się do korowodów z puszkami przed kościołami, i sprzeciwiam się temu, skoro właśnie Owsiak prezentuje taką a nie inną postawę.

    Nade wszystko jednak - odróżniam Owsiaka, ideologię i otoczkę oraz związki z Woodstockiem od tego, co z WOŚP dobrego jest. Bo jest, i to sporo. Twój przykład z matką chorego dziecka - bardzo trafiony.

    Co do biblijnego cytatu - mi tu nie pasuje. Nie widzę Owsiaka w roli proroka, i nie pamiętam, aby do takowej kiedykolwiek pretendował?

    KRZYSZTOF

    Krótko, a chyba najlepsze podsumowanie całości dyskusji :)

    BARUCH - wpis 2

    Po to, że o ile na skalę roku i w ogóle Caritas - vide obrazek krążący po FB (o ile wierzyć tym danym, a pewnie to mniej więcej taki rząd wielkości) - gromadzi i rozdysponowuje dalece większe środki, to jednak pomoc organizowana przez Caritas ma wg mnie zupełnie inny charakter, bardziej chyba doraźny, dla tych najuboższych, z niezaspokojonymi podstawowymi potrzebami bytowymi: bezdomnych, bez pracy, biednych wielodzietnych rodzin itp. A WOŚP ma konkretną grupę odbiorców - maluchy, małe dzieci, i funduje bardzo kosztowny sprzęt lekarski.

    Wydaje mi się, że o tej różnicy - przy porównywaniu WOŚP i Caritasu - się zapomina często.

    ŻONO

    Do Twojej wypowiedzi odpisałbym także to, co powyżej, Baruchowi do jego drugiego wpisu. Inna skala przedsięwzięcia, inne cele. O ile Caritas działa na innych polach na ogólnopolską skalę, skutecznie i permanentnie - to czy są inne tego typu organizacje, jeśli już nie katolickie to nie promujące postaw sprzecznych z nauką Kościoła, które potrafią uzbierać odpowiednio duże środki aby nieść pomoc na skalę choćby zbliżoną do Caritas czy WOŚP?

    MOI DRODZY! Miło by było, gdyby pod każdym wpisem nawet nie tak rozbudowana dyskusja była, ale w ogóle jakiś komentarz. Ja piszę, jak wychodzi, jakby dla Was - skoro to czytacie - więc odwdzięczcie się i podzielcie się swoimi przemyśleniami, nie tylko przy tematach z WOŚP :P

    Pozdrawiam wszystkich

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z chęcią do x. Jana się odniosę i hospicjum:

      Czytając ten teks mówię sobie: już wiem, dlaczego tak bardzo lubię towarzystwo ludzi przytłamszonych biedą, problemami, rodzinami dysfunkcyjnymi. A to dlatego, że z reguły to Oni są szczerzy, prawdziwi i potrafią oddać wszystko, choć niewiele mają, ale to idzie od nich, a nie z nieczystej mamony by uśpić sumienie, jak często u osób majętnych.

      Podobnie jak ten Pan a monetą w garści. A nieodpowiedzialnym zachowaniem byłoby, gdyby x. nie wziął od Tego Pana pieniążka.

      Podobnie rzecz ma się z moją bratanicą. Większość z rodziny obsypuje ją prezentami, ja nie, z reguły na finanse, ale ja ją zabiorę na plac zabaw, pobawię się z nią, a zabawki szybko idą w kąt czy też do piwnicy. I wiecie co?

      nieskromnie to zabrzmi, ale dla niej jestem bezkonkurencyjny.

      z BOgiem.

      Usuń
  7. Mhm... Szanuję, Palabro, Twoją opinię, ale zgodzić się nie mogę. Wspierając WOŚP karmimy chory system - NFZ powinien to kupić i tyle, ja i tak będę zawsze widział Orkiestrę jako dobrowolny, dodatkowy podatek (znów przypominam - maaały w porównaniu z wielkością składek). Wspomagamy bezradność Państwa zamiast powiedzieć "basta" i pomagać w taki sposób (dowolny), który go nie wyręcza - a również przyczynia się do ratowania ludzkiego życia. Inna rzecz, że ta impreza pochłania masę pieniędzy - po co dawać dychę z której przykładowo 50% pójdzie na organizację finału/łudstoki/etc. jak 100% może pójść na pomoc? Dla mnie to nieracjonalne a od chrześcijanina wymaga się aby nawet w pomaganiu bliźnim używał rozumu (tak aby ta pomoc była jak najskuteczniejsza). Cały czas patrzę na sprawę z punktu widzenia katolika. Cały czas pomijam w swoich rozważaniach Caritas - jeszcze raz mówię, że nie zamierzam się bawić w takie porównania (i tak wyszłoby to jak zestawianie kulawej myszy ze zdrowym koniem). Mi Owsiak na proroka pasuje, tylko takiego lewego. Nie oszukujmy się, bycie krytycznym wobec "świeckiego świętego" jest niepopularne. Brak wsparcia dla Orkiestry też. Mój kolega - nie mam podstaw by mu nie wierzyć - został ostatnio za brak serduszka na kurtce nazwany publicznie satanistą przez obcą kobietę (to już raczej emocjonalny argument i obnażam jego słabość nim to zrobi ktokolwiek inny). Tyle ode mnie.

    PS Trudno mi włączać się w dyskusje pod Twoimi rozważaniami do Ewangelii, choć od czasu do czasu je czytam. Jednak po pierwsze zwykle zgadzam się z nimi i trudno mi coś dodać, po drugie jest masa rozważań, które są w Internecie, co sprawia, że nie zawsze chce się czytać drugi tekst na ten sam temat. Po trzecie... zazwyczaj lubię porozważać sam przed i po wieczornej mszy (i w trakcie oczywiście). Stąd mała moja aktywność pod tymi tekstami, które zwykle czytam rano, niemniej jednak chylę czoła przed robotą, którą tu wykonujesz. Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jeszcze dodam od siebie, że dlatego napisałam, że jest to dla mnie dylemat. Bo potrafię sobie wyobrazić, że sprzęt kupiony przez Owsiaka może uratować kiedyś moje dziecko. Ale jednocześnie nie mogę zgodzić się na promowane przez niego postawy. Dlatego pozostawiłabym tą sprawę każdemu pod osąd sumienia. Caritas podałam jako przykład, bo akurat ja, kiedy mam okazję, wspieram inną fundację, zajmującą się ochroną życia od poczęcia, a której działanie też nie budzi mojego sprzeciwu. A od WOŚP wolę się trzymać z daleka, jak Kościół od Amnesty, mimo jej zasług (które są, jak u Owsiaka, bezdyskusyjne).

    No właśnie moim zdaniem trudno dyskutować na temat rozważań z Ewangelii:) Bo to kiepski temat do dyskusji, można mieć jakieś swoje refleksje, ale słowo dyskusja mi tu mocno nie pasuje:) Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Baruchu

    Jak WOŚP nie kupi - nikt inny, NFZ, nie kupi. Lepiej, żeby ludzie tego sprzętu nie mieli i umierali? Nie.

    Piszesz ogólnikami - nie wskazujesz, jak dokładnie (kogo wspierając) można by pomóc w sposób i na skalę podobną do WOŚP, w zakresie zakupu sprzętu medycznego.

    Ja nie wiem, co wy macie z tym "proroctwem" Owsiaka. Prorok - czego? kogo?

    Ktoś z WOŚP nazwał satanistą osobę bez serduszka tejże WOŚP, a staruszki z Radia Maryja wyzywają od Żydów, masonów i cyklistów każdego, kto cokolwiek krytycznie (nawet słusznie) wypowie pod adresem ich rozgłośni. Oszołomstwo jest wszędzie, w Kościele także. Czy to znaczy, że jest punktem odniesienia i wyznacznikiem czegokolwiek? Nie.

    POZOSTALI

    Wystarczy rzucić jedną myśl. Często jest lepsza od całego długiego tekstu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzieję Palabro, że nie zamkniesz z hukiem swojego bloga?... Bo ja też jestem na nie :)

    Gazeta wyborczą zwana nigdy nie opublikowałaby wywiadu z ks. Kaczkowskim, gdyby ów źle mówił o wośp. Wniosek: czytać gazetę wyborczą rzadziej niż nigdy. Drugi wniosek: omijać takie pisma łukiem najszerszym jak się tylko da. A poza tym w pełni podzielam i za swoją własną uznaję argumentację Barucha i Żony, z tym że incydent ze zniszczeniem wystawy zdjęć zamordowanych maluszków i dwuznaczną postawę J. Owsiaka temu towarzyszącą, uznaję za argument rozstrzygający. Polecam również tekst Maurycego, który zresztą już pewnie czytałeś. Całkiem od siebie dodam na koniec, że czuję się zastraszony rozmachem tej akcji, jej autorytarnym charakterem i tylko czekam, kiedy w końcu dostanę od Wodza "w papę", przecież innym już w ten sposób groził.

    PS. Ale po co to było pisać, przecież wiem że nic to nie da.

    OdpowiedzUsuń