Nie ja tu jestem najważniejszy. Tylko sprzątam, przygotowuję teren. Idę przed Jezusem do miejsc, gdzie On sam niebawem zamierza pójść. To nie moje rozważanie porusza ludzi. (Marcin Jakimowicz, "Pełne zanurzenie")

środa, 27 maja 2015

Opisz swój ulubiony sposób na modlitwę

Te kilka myśli powstało w ramach formy na konkurs o tytule mniej więcej: opisz swój ulubiony sposób na modlitwę. 

Modlitwa to rzeczywistość, która w moim wypadku jest zmienna - tak jak ja. 

Czasami wstaję i od rana tęsknię, żeby pójść na Mszę Świętą - cicha, mały zakonny klasztor w centrum (dosłownie) wielkiego miasta. Taki oddech i dystans do wszystkiego na początku dnia, który pozwala się zastanowić i przemyśleć pewne sprawy, zanim z myśli staną się czynami.

Kiedy indziej po prostu jadę komunikacją miejską, wyłączam się, sięgam do kieszeni po drewnianą dziesiątkę różańca. Żadne bezmyślne powtarzanie - modlitwa jak oddech, Ave Maria przeplatające codzienne sprawy, radości, blaski, ale też sprawy trudne i bolesne. Myślę o tym, co zrobiłem, o tym co mnie czeka - i modlę się za to wszystko, żeby był w tym Bóg.

Teraz się nie zdarza - za mało czasu, za mały synek :) - ale uwielbiam górskie wędrowanie. Jak to powiedział niewierzący kolega - jeśli Bóg jest, to właśnie tak, w tej przestrzeni, w tym bezmiarze chmur, powietrza i majestacie wierchów. Nie musisz myśleć, nie musisz nic robić - po prostu otwierasz umysł i serce, otwierasz się na Niego i On jest. Tak zwyczajnie, wszędzie. Kiedyś wracaliśmy wieczorem z trasy, zachodzące słońce, a z małego drewnianego górskiego kościółka płynęła pieśń "...jesteś tuż obok mnie, jesteś ze mną". Pieśń maryjna, ale ja ją odnoszę do Boga.

No i rower. Podobnie jak góry - przestrzeń, prędkość, spokój, natura. Bóg jest w tym wszystkim i modlitwa płynie z serca jakoś łatwiej wtedy, kiedy nic krzykliwego, kolorowego i wrzaskliwego nie odciąga uwagi.

1 komentarz:

  1. Ja sobie śpiewam i gram. Chyba wtedy najszczersze to jest. "modlitwa jak oddech" - wypożyczam ;)

    OdpowiedzUsuń