Najpierw chciałem napisać - w kontekście Niedzieli Świętej Rodziny - coś na temat listu pasterskiego polskich biskupów, ponoć bardzo dobrego jak na teksty biskupów. Niestety, ani czas nie pozwolił samemu przeczytać, ani nie było dane mi posłuchać go w całości w kościele - ksiądz wplatał tylko w homilię pewne jego myśli (na pewno sensowniejsze niż odczytywanie w całości listów naprawdę miernych i nie na temat, czego chyba każdy polski katolik doświadczył na własnej skórze nie raz). Natomiast do przeczytania zachęcam i postaram się też to zrobić.
Jak już siedziałem w kościele - tak mi przyszło do głowy: jak niewiele w kontekście rodzin mówi się tutaj o związkach niesakramentalnych. Nie mam tutaj na myśli takich, co to im się po prostu nie chce ślubu w kościele - "bo drogo", "bo nie ma kiedy", "bo chcemy poczekać" i "bo..." milion innych rzeczy, czyli osób które nie mają żadnych przeszkód do zawarcia sakramentalnego związku. Bardziej mówię o tych, którzy taki związek sakramentalny zawarli, rozpadł się i obecnie żyją w związkach czy to w ogóle nieformalnych, czy to cywilnych - i nie mają na ten moment możliwości czerpania z sakramentów.
No bo popatrzcie - przykład schematu choćby modlitwy powszechnej. Za rodziny w ogóle. Za rodziny rozbite i doświadczane (przemoc, alkohol, używki, uzależnienia, niewierność etc.). Za małżonków w ogóle. Za narzeczonych. A słyszał ktoś wezwanie za rodziny może nie formalne, ale przecież będące tak samo rodzinami - rodzice, bardzo często dzieci - niesakramentalne? Ja nie. Jeśli ktoś słyszał - cieszę się. To jest problem, bo tak być nie powinno - osoby te jak najbardziej, o ile chcą, są w Kościele i nie są gorsi. Są pozbawieni na skutek wyborów życiowych dostępu do sakramentów, ale nie są jakkolwiek odrzuceni - a bardzo często tak się czują. Za takich ludzi, za te wspólnoty trzeba się modlić, bo oni tej modlitwy bardzo potrzebują.
Nie tak dawno, o dość dziwnej porze, w rodzinnej parafii był ślub. Dość nietypowy, bez pompy, tłumu gości. Ślubowali sobie przed Bogiem ludzie, którzy żyli razem już wiele lat, mają dzieci. To dobrze, że ludzie dojrzewają do takich decyzji - i przychodzą po to błogosławieństwo, które z betlejemskiej stajenki rozlewa się po świecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz