Nie ja tu jestem najważniejszy. Tylko sprzątam, przygotowuję teren. Idę przed Jezusem do miejsc, gdzie On sam niebawem zamierza pójść. To nie moje rozważanie porusza ludzi. (Marcin Jakimowicz, "Pełne zanurzenie")

wtorek, 8 marca 2011

Czepianie się słówek

Uczeni w Piśmie i starsi posłali do Jezusa kilku faryzeuszów i zwolenników Heroda, którzy mieli podchwycić Go w mowie. Ci przyszli i rzekli do Niego: „Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i na nikim Ci nie zależy. Bo nie oglądasz się na osobę ludzką, lecz drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Czy wolno płacić podatek Cezarowi, czy nie? Mamy płacić czy nie płacić?”. Lecz On poznał ich obłudę i rzekł do nich: „Czemu Mnie wystawiacie na próbę? Przynieście Mi denara, chcę zobaczyć”. Przynieśli, a On ich zapytał: „Czyj jest ten obraz i napis?”. Odpowiedzieli Mu: „Cezara”. Wówczas Jezus rzekł do nich: „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga”. I byli pełni podziwu dla Niego. (Mk 12,13-17)
Boga nie ma co wystawiać na próbę. Ewangelista zapisał wprost to, co z pewnością kierowało tymi, którzy przyszli do Jezusa i pytali Go. Nie chodziło o uzyskanie odpowiedzi na nurtujące ich pytanie, ale uczepienie się jakiegoś słowa, zwrotu czy sformułowania, aby móc zarzucić Jezusowi niezgodność postępowania w kontekście przepisów prawa żydowskiego. 

Jeśli wierzyć, że dosłownie takie słowa padły z ich ust - już na pierwszy rzut oka widać, jak bardzo są w błędzie. Czy Jezusowie na nikim nie zależy? Czy Jezus nie ogląda się na osobę ludzką? Przecież dokładnie na odwrót. Prawda - Jezus mówi wprost, że ani kreska, ani jota w prawie nie zostanie zmieniona, aż się wszystko wypełni (Mt 5, 18); że nie przyszedł On sam jako Mesjasz aby prawo znieść, lecz aby je wypełnić (Mt 5, 17). Jezus szanuje prawo i przestrzega go, ale rozumie, że prawo nie jest celem samym w sobie, ale środkiem, który służyć ma człowiekowi. Człowiek powinien je wypełniać, zachowywać, ale nie można - jak to prezentowali i narzucali innym faryzeusze - uznawać prawo de facto jako wartość najwyższą, samą w sobie. Dał temu przykład choćby wtedy, gdy On i Jego uczniowie łuskali kłosy w szabat (Mt 12, 1-8). 

Tam też padają znamienne słowa - chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Nie forma jest najważniejsza, a to, co formę wypełnia, czyli treść. Prawo ma prowadzić człowieka, proponować pewne ramy. Nie na zasadzie ograniczeń bo tak ale aby ułatwić, nakierować - tędy pójdziesz, a dojdziesz do celu. Więc w centrum jest człowiek i troska o jego zbawienie, a nie uczynienie zadość przepisom prawa. Naprawdę, trudno o coś głupszego, niż twierdzenie, że Bogu na nikim nie zależy. To najlepiej pokazuje, jak bardzo człowiek może zbłądzić - i to człowiek, który z założenia wydawał by się wykształcony w materii religijnej, a do tego praktykujący, modlący się, utrzymujący relację z Panem. Czy to tylko kwestia złego rozłożenia akcentów - środek a cel - czy też zła wola? 

Zastanawiające jest - kto był pełen podziwu dla Jezusowej odpowiedzi, i dlaczego? Czy ludzie, którzy pewnie obserwowali sytuację, czy sami faryzeusze? Ci ostatni - z pewnością byli pełni podziwu, ale jeszcze bardziej zirytowani tym, że Ten, którego chcieli przecież zdemaskować jako fałszywego mesjasza, po raz kolejny wymknął im się z rąk. Co więcej - praktycznie publicznie ośmieszył ich wiedzę - skierowany przeciwko niemu podstęp odwracając przeciwko im samym.

Na marginesie już - z tym oddawaniem to też wybiórczy jesteśmy. Jak przychodzi do oddawania cezarowi (fiskus, państwo, ubezpieczenie) czy na swoje zachcianki - to pomarudzimy i oddajemy; w końcu idzie to na konkretny cel, na coś, co wymiernie widzimy, odczuwamy, co ma widoczne efekty w postaci stanu posiadania, miejsca zamieszkania, świadczeniach czy wygodach. Lubimy to, chcemy żeby tak było nadal - więc ciułamy i oddajemy. A Bogu? On jakoś się tak bardzo nie narzuca. I jeszcze tylu mówi, że Go nie ma, że po śmierci to nic nie ma. Więc... Jaki to interes? Wydawało by się - niepewny. E, pomyślę o tym później. Nawet mimo tego, że po ludzku - w przeliczeniu na dobra, środki - utrzymywanie relacji z Bogiem, modlitwa, nic nie kosztuje (pewien skrót myślowy - przekonania religijne mogą prowadzić do tego, że osoba je wyznająca nie podejmie się czegoś opłacalnego, co stoi w sprzeczności z jej przekonaniami; to się nazywa konsekwencja). Skoro więc oddajemy - to oddawajmy uczciwie: każdemu to, co się należy. Bogu też.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz