Nie ja tu jestem najważniejszy. Tylko sprzątam, przygotowuję teren. Idę przed Jezusem do miejsc, gdzie On sam niebawem zamierza pójść. To nie moje rozważanie porusza ludzi. (Marcin Jakimowicz, "Pełne zanurzenie")

czwartek, 10 lutego 2011

In Spiritu et Veritate - śp. abp Józef Życiński

Nie planowałem nic pisać dzisiaj. Włączyłem tv, jak zwykle, kiedy ćwiczę wieczorem - dla przyciągnięcia uwagi, żeby nie skupiać się na monotonnych dość ćwiczeniach. I usłyszałem, że kilka godzin wstecz zmarł w Rzymie na wylew krwi do mózgu  abp Józef Życiński. 

Nie będę się silił tutaj na szczegółowe życiorysy - takie można znaleźć na Wikipedii czy stronie diecezji lubelskiej. Święcenia kapłańskie 1972, już 18 lat później, w młodym wieku 42 lat, sakra biskupia i od razu posłany jako ordynator, nie sufragan, do diecezji tarnowskiej. Nie zagrzał tam miejsca na długo - w 1997 rozpoczął posługę metropolity lubelskiego, pełnioną do śmierci. Przeżył go jego poprzednik na tej stolicy biskupiej, abp Bolesław Pylak, dzisiaj prawie 90-letni, a od 1997 emeryt. Nie tylko duszpasterze, ale i wybitny naukowiec, nie tylko na skalę naszego, polskiego podwórka, ani także nie tylko w zakresie nauk związanych z Kościołem (autor ponad 50 książek i ponad 300 artykułów poświęconych problematyce filozoficznej, teologicznej, kulturowej, naukom przyrodniczym). Doktorat w 1976 na ATK w Warszawie, 4 lata później habilitacja, w następnym roku już profesor nadzwyczajny, a od 1988 profesor zwyczajny.

Ktoś może powiedzieć - no tak, ale czym się wyróżniał? Tak, bo wyróżniał się, w naszym katolickim w większości kraju, gdzie biskupów jest bardzo wielu. I to wyróżniał się zdecydowanie pozytywnie, co już, niestety, tak oczywiste nie jest w kontekście tychże biskupów. Przede wszystkim - posiadał doświadczenie duszpasterskie, a także gruntowne wykształcenie i wiedzę z bardzo wielu dziedzin (także w zakresie znajomości języków - znany był z tego, że za granicą, gdy brał udział w konferencjach, prosił tylko, aby dziennikarze, zadając pytania, dodawali, w jakim języku chcieliby uzyskać odpowiedź). Czyli - potrafił się wysłowić, mówił sensownie i na temat, nie gubiąc się w wyświechtanych frazesach czy znanych każdemu ogólnikach, które w byle jakiej kombinacji stworzą mniej lub bardziej rozbudowaną wypowiedź ,pasującą do wszystkich sytuacji. 

Był człowiekiem, który rozumiał, iż Kościół w świecie, gdzie informacje rozchodzą się od jednego jego końca do drugiego w ciągu paru chwil, musi umieć współpracować z mediami i być gotowym do odpowiadania na pytania mediów, wypowiedzi dla mediów - choćby dlatego, że człowiek wierzący żyje i musi rozumieć ten świat, a Kościół przede wszystkim w sytuacjach trudnych, dotyczących Jego samego i wiary, musi mówić głośno i wyraźnie. Dla mnie - jeden z niewielu, poza może abp. Gocłowskim, bp. Pieronkiem i kard. Nyczem postać, na którą nie tylko dziennikarze, bo i my, wierzący, mogli liczyć, że gdy zajdzie potrzeba, zajmą stanowisko i wypowiedzą się jako przedstawiciele Kościoła, zmierzą się z danym problemem. Zatem postawa zupełnie przeciwna w stosunku do większości biskupów polskich, niestety, którzy swoją medialną działalność ograniczają do kąśliwych zazwyczaj, uderzających personalnie, buńczucznych i mało merytorycznych wypowiedzi w mediach pokroju Radia Maryja czy TV Trwam lub Naszego Dziennika (jak to przykład dali w kontekście rozdmuchanej afery wokół listu o. Ludwika Wiśniewskiego OP, nagłośnionej nie tak dawno) - za to uciekających w popłochu, gdy pojawia się sytuacja trudna i media szukają duchownego, który wypowie się, wyjaśni ją w sposób konkretny, a nie tylko pokrzyczy i powymachuje, pogrozi palcem. Sam publikował m.in. w Tygodniku Powszechnym i Gazecie Wyborczej; współpracował także z Radiem eR, regionalno-katolicką rozgłośnią archidiecezji lubelskiej; dawniej współpracował z miesięcznikami „Znak” i „Więź”, a także z „Rzeczpospolitą”, „Niedzielą” oraz Pierwszym Programem Polskiego Radia. Zatem w tym zakresie chlubny wyjątek - i pomimo przeszło 20 lat posługi biskupiej, jak mało zyskał naśladowców między kolegami z Episkopatu... 

Niektórzy, wydaje mi się że przez zazdrość, także duchowni, zarzucali mu angażowanie się w debatę, potyczki i rozgrywki polityczne. Ja jednak uważam, że rozumiał po prostu, iż biskup jako stojący na czele diecezji musi jasno i wyraźnie zabierać głos w debacie publicznej, szczególnie w sytuacji, gdy na palcach jednej ręki policzyć można było biskupów, do których przedstawiciele mediów mogli się zwrócić o komentarz i uzyskać jakąkolwiek sensowną i na poziomie wypowiedź.  
Potrafił, gdy sytuacja tego wymagała, użyć ostrych słów (dopiski w nawiasach - moje):
Gdyby kryteria lustracyjne LPR zostały uwzględnione w Ewangelii, nie byłoby różnicy między zdradą Judasza a zaparciem się Piotra czy nawet drzemką Apostołów w Ogrójcu. (odnośnie sposobu dokonania lustracji)

Kremówki tak, encykliki nie. (odnośnie wybiórczego zachwycania się osobą Jana Pawła II) 

U osób, u których doświadczenie tragedii nie idzie w parze bądź z zaangażowaniem modlitewnym, bądź ze świadectwem kultury solidarności, natychmiast rodzi się potrzeba znalezienia kozła ofiarnego. Teoria spisku jest najprostszym wyjaśnieniem dla niektórych środowisk.(...) Takie reakcje, niezależnie od tego, czy występują w Ameryce, czy u nas, są wyrazem głębokich kompleksów.  (odnośnie nastrojów po tragedii w Smoleńsku) 

Zadaniem kapłana nie jest zatapianie żadnych partii tylko głoszenie Jezusa Chrystusa i ukazywanie ideałów Królestwa Niebieskiego. (odnośnie apelu na antenie Radia Maryja do zatapiania jednej z partii politycznych)
Człowiek o wybitnej inteligencji i bardziej niż szerokich zainteresowaniach. O czym wielu nie wiedziało - prywatnie bardzo zaangażowany w działalność charytatywną, szczególnie pomoc samotnym matkom, które wspierał w znajdywaniu domu, pracy. Oddany swojej pracy, gotowy do posługi i pomocy innym - jak go wspomina u siebie Halina Bortnowska. Teraz mowa jest o tym wprost - od wielu lat sam chorujący mocno, choć nie ujawniono, na co. Dudi podlinkował, ja ukradnę, dwa ciekawe linki, i kilka innych, znalezionych przeze mnie:

Wspominał go na antenie TVN24 jeden z jego doktorantów, x Robert Nęcek, dzisiaj rzecznik kurii krakowskiej, który podkreślił, jak bardzo zmarły akcentował trzy kwestie i założenia, jakie powinno spełniać chrześcijaństwo: 
  1. konieczność współgrania i konsekwencji pomiędzy słowami a czynami - aby nie kończyło się na słowach i deklaracjach, a szły za nimi wyraźne i czytelne uczynki
  2. wymóg kompetencji, zaangażowania i gorliwości, aby chrześcijaństwo nie było powierzchowne i byle jakie
  3. potrzebę angażowania się w działania nie na rzecz zaspokajania potrzeb jednostki, swoich własnych, ale potrzeb dla dobra ogółu
Wiele by tu można było napisać, bo w tych jego 62 latach życia dokonał bardzo wiele, a i życiorys barwny. Nie w tym rzecz, ale w tym, z czym zawsze mamy taki sam problem. W zmierzeniu się z dziedzictwem, jakie zmarły - dzisiaj abp Józef Życiński - nam pozostawia, jako człowiek, jako chrześcijanin, jako kapłan i biskup - tak bardzo normalny i zwyczajny, choć powołany do ważnej roli i obarczony dużą odpowiedzialnością. Jeśli uda się zrealizować dobrze choćby te 3 punkty wymienione wyżej - to będzie wielki sukces.  O ile dzisiaj i w tych dniach pewnie z szacunku dla jego osoby (choć może niekoniecznie?) nie usłyszymy krytyki  pod adresem zmarłego - to pewnie nie zabraknie jej, przede wszystkim w tym mało konstruktywnym wydaniu, później. A może zostanie wreszcie doceniony, jak jego nieco starszy kolega po fachu (ksiądz i też filozof) Józef Tischner? Oby.

Spoczywaj w pokoju.

Na marginesie - oznacza to, iż w bieżącym roku czekają Kościół polski co najmniej 3 nominacje biskupie w zakresie obsadzenia metropolii, bowiem w ten sposób do Częstochowy i Katowic (dotychczasowi metropolici przechodzą na emerytury) doszedł wakat w Lublinie.

4 komentarze:

  1. Widzę, że mamy zupełnie różne postrzeganie zmarłego Abpa, ale skoro o zmarłych albo dobrze, albo wcale, to pozwolę sobie skomentować tylko jedno ze zdań wpisu: Bogu dzięki, że znalazł mało naśladowców wśród kolegów z Episkopatu.

    Ale to Bóg osądzi lepiej - modlę się o życie wieczne dla Arcybiskupa, który - niezależnie od naszych ludzkich ocen - był Pasterzem Kościoła i ordynariuszem diecezji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zgodzę się, że należy o zmarłych mówić tylko dobrze, albo wcale. Jeśli jest to osoba powszechna - a biskup zdecydowanie tak - to należy podejmować też całościowej oceny jego pracy.

    Ja opisałem swoje uczucia i swój odbiór jego osoby - co nie oznacza, że każdy musi je podzielać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet bym nie podejrzewał, Palabro, byś oczekiwał, że każdy w tym przypadku Twoją opinię podzieli. Oczywiście szanuję Twoje spojrzenie i bynajmniej nie neguję dobra jakie Pan Bóg zrealizował poprzez Abpa.

    Co do zasady: "o zmarłych albo źle...", masz rację, też za nią nie przepadam, jednak w dniu śmierci i kilku kolejnych najzwyczajniej w świecie jest czas raczej na modlitwę, niż na ocenianie. Sprawdziłem wczoraj sytuację na Frondzie i - choć wiem, że to również dzięki pracy adminów kasujących komentarze - chylę czoła przed ludźmi, którzy stali ze zmarłym w konflikcie, ale dziś stawiają raczej na powierzanie go Bogu niż potępianie go.

    Dobrego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  4. http://fronda.pl/news/czytaj/wieczny_odpoczynek_racz_mu_dac_panie i http://fronda.pl/news/czytaj/arcybiskup_jozef_zycinski_nie_zyje - fakt, redakcja Frondy pokazała klasę i, pobieżnie czytając, nie widzę żadnych bezmyślnych wrzut.

    OdpowiedzUsuń