Nie ja tu jestem najważniejszy. Tylko sprzątam, przygotowuję teren. Idę przed Jezusem do miejsc, gdzie On sam niebawem zamierza pójść. To nie moje rozważanie porusza ludzi. (Marcin Jakimowicz, "Pełne zanurzenie")

wtorek, 13 lipca 2010

Druga szansa

Nie planowałem dzisiaj pisać, ale co tam...

>>>

Zmarł ks. Henryk Jankowski. 

Pewnie wielu to cieszy, ale dla wielu skończyła się też jakaś epoka w ich życiu, w Polsce, w kościele. To był, jakby nie patrzeć, człowiek-instytucja. Napisali o nim wszędzie na okoliczność śmierci - ale najczęściej ten sam tekst, właściwie coś więcej, trochę wspomnień i cytatów - jedynie na Onecie. Zacytuję fragment z tego tekstu:

"To jakby dwie osoby w jednej"

Tak o zmarłym ks. Jankowskim mówi były działacz "Solidarności" Bogdan Lis. - To tak jakby dwie osoby w jednej, dlatego że ksiądz Jankowski jeszcze w czasie strajku sierpniowego, później 16 miesięcy legalnego działania Solidarności i okresu stanu wojennego, to jeden człowiek, a drugi - to z okresu funkcjonowania i kształtowania się polskiej wolności i demokracji już po 1980 roku - wspominał Lis, obecnie poseł Demokratycznego Koła Poselskiego Stronnictwa Demokratycznego.

- Myślę, że tak, jak ta pierwsza część tej jego historii jest chlubna, to to, co potem robił do chlubnych nie należy - dodał Lis.

Jak zaznaczył, chodzi m.in. o antysemickie wypowiedzi i przedsięwzięcia ks. Jankowskiego. - To burzyło jego wizerunek jako księdza, kapelana. Podkreślało też jeden element, który się pojawiał dość często, a mianowicie oskarżenia polskiego Kościoła, duchowieństwa o antysemityzm. On dawał pożywkę dla tego typu oskarżeń - zaznaczył Lis.

Lis, działacz opozycji z Gdańska, wspomina też ks. Jankowskiego jako osobę otwartą, ale również oryginalną, ekstrawagancką. - Lubił wyróżniać się wśród innych osób, jak szedł na jakieś przyjęcie ubierał się w sposób ekstrawagancki. Bardzo lubił też podkreślać zamożność - jeździł mercedesem dobrze wyposażonym, miał kontakty w Niemczech. Na pewno jest to postać oryginalna i ciekawa - zaznaczył Lis. 
I tak go trzeba postrzegać. Bo niewątpliwie zrobił wiele - zresztą, nie mianuje się proboszczem człowieka 6 lat po święceniach, jeśli nie jest utalentowany. Wiele dobrego zrobił - ale, obawiam się, po prostu później mu odbiło. Nie wnikam - czy to było jakieś skrzywienie na tle psychicznym, czy po prostu taki charakter człowieka, który lubił być na świeczniku, nawet na zasadzie promowania wina czy wody ze swoją podobizną... Wybryki słowne, otaczanie się dziwnymi, najczęściej młodymi ludźmi, którzy - takie jest moje zdanie - wykorzystywali jego wizerunek dla zaistnienia i wypromowania siebie samych. No i tej ego stroje - rozumiem godności papieskie miał, ale połowę kolorowych sutann czy dodatków nie miał prawa nosić (ani białej sutanny, ani mantoletu - kto wie, co to jest, ten też wie, dlaczego). 

Jego rola za komuny była nie do przecenienia - nie żyjemy w końcu wieki później, można się o tym dowiedzieć od pokolenia moich rodziców czy starszych kolegów. Każdy w kontekście tamtego okresu bardzo dobrze go wspomina, jako człowieka który wiele robił, organizował konkretną pomoc materialną, nie ograniczając się do jedynie wsparcia duchowego. 

Co się stało później? Po co te wybryki słowne w kazaniach, te prowokacyjne instalacje grobów pańskich? Nie wiem. Jedno jest pewne - abp Gocłowski nie zakazywał nikomu innemu głoszenia kazań; nie zrobił użytku z takiego prawa, przysługującego ordynariuszowi, bo lubił - tylko dlatego, że Jankowski go swoim postępowaniem do tego zmusił. Pewnych słów, szczególnie z ambony, tolerować nie można.

Myślę, że było mu ciężko ostatnio, nie wnikając w to że w dużej mierze z własnej winy. Miłosierdzie Boga sięga dalej, niż nam się wydaje. Teraz jest już tylko w Jego rękach. I dobrze. Pokój jego duszy. 

>>>

Sam się sobie dziwię... Jakiś czas temu opisałem, wymowną i głęboką, scenę z jednego z odcinków serialu Ojciec Mateusz, a dzisiaj też nawiążę do telewizji. 

Niewiele ją oglądam - jak już, to wiadomości, dobry film czasami (najczęściej na płycie), a jak nie - to kanał AXN. Jak ktoś lubi seriale sensacyjne - wystarczy, bo to większość ramówki. I między tym wszystkim puszczają serial Druga szansa
 
O czym to? Nastoletnia Lux przez niemal całe swoje życie trafia od jednej rodziny zastępczej do kolejnej. Cate Cassidy urodziła ją gdy sama była jeszcze nastolatką, a do adopcji oddała ją w nadziei na to, że jej córka znajdzie lepszy dom. Najprawdopodobniej ze względu na problemy z sercem, Lux nigdy nie została adoptowana. W wieku 16 lat postanawia się usamodzielnić, lecz zanim to się stanie, musi otrzymać na to pisemną zgodę od swoich biologicznych rodziców, których nie miała okazji poznać, a którzy jednak nigdy nie zrzekli się formalnie praw rodzicielskich. 
 
Najpierw spotyka swojego ojca, Nathaniela "Baze" Bazila,  wiecznie wesołego, delikatnie mówiąc niezbyt odpowiedzialnego i dojrzałego, prowadzącego hulaszczy tryb życia właściciela ledwo zipiącego baru. Już po podpisaniu podsuniętych przez córkę dokumentów Nathaniel czuje więź łączącą go z córką i dostrzega w niej podobieństwo do samego siebie. Za pomocą ojca Lux poznaje swoją matkę Cate, prezenterkę radiową, która 16 lat temu zaliczyła wpadkę z Nathanielem, a obecnie stara się ułożyć życie z kolegą z pracy, z którym prowadzi popularny program radiowy (jak się okaże - program był chwytliwy, gdy się kłócili, odgrywając dwoje samotników - jednak zmieni się to, gdy przyznają się na antenie do swoich uczuć, wyjdzie na jaw prawda o tym, że Cate ma nieślubne dziecko).
 
Świetne obrazy o ludziach, którzy niby to nic nie łączy - a właściwie połączyła chwila przyjemności w wieku 16 lat. I jakieś 16 lat później pojawia się owoc tej przyjemności - o którym jakoś nigdy nie myśleli, nie pamiętali. Na początku niechętnie, ale zaczynają w niej odkrywać siebie - podobieństwa. Uświadamiają sobie, ile Lux krzywdy doznała dlatego, że oni kiedyś nie byli dość dojrzali, aby się nią zająć - i postanawiają jej pomóc, nie będąc parą starając się jednak wspólnymi siłami zaopiekować się nią, być dla niej rodzicami. 
 
Wiele życiowych sytuacji pewnie ludziom znanych, błędów i pomyłek tak ze strony Lux, jak i jej nowych rodziców. Ale to wszystko w konwencji stale, z różnych stron i osób, pojawiającego się przesłania, że nie można się poddawać, że trzeba walczyć, starać się być lepszym. A lekko w tle - Baze i Cate, uparcie wszystkich przekonujący, że ich nic nie łączy poza tym, że są rodzicami Lux... Tylko czy naprawdę? :) 
 
Zachęcam do obejrzenia choćby jednego odcinka. Na stronie AXN chyba są wszystkie dotychczasowe, można nadrobić zaległości. Leci to jakoś w sobotę o 20:00, a powtórka wcześniejszego odcinka jest chyba tego samego dnia, tylko w okolicach południa. 
 
Warto przy okazji samemu sobie zadać pytanie - czy mnie samemu właśnie nie przelatuje przed nosem druga szansa, okazja - może jedyna? - na naprawienie czegoś, co do tej pory, mniej lub bardziej świadomie, robiłem źle, w czym dałem ciała
 
>>>
 
Tak właśnie. Czekamy.

Jest dużo nadziei, bo wszystko jak na razie - jednoznacznie.

Okaże się za kilka godzin.

:) 

1 komentarz:

  1. Pragniesz szczęścia swojej rodziny?

    Przyłącz się do Wspólnoty Mieszkańców Wszechświata.
    Wspólnota Mieszkańców Wszechświata wprowadzi w czasie jednej kadencji
    w kraju, w którym będzie posiadała dostateczną władzę:

    1.- Bezwarunkową Amnestię dla wszystkich osób przebywających w
    miejscach pozbawienia ich wolności z wyłączeniem osób, które naruszyły
    prawa uznane za zbrodnie opisane w Konstytucji Rzeczpospolitej
    Polskiej.
    2.- Bezwarunkową Amnestię dla wszystkich osób posiadających długi
    wobec Skarbu Państwa.
    3.- Dodatni budżet państwa czyli przynoszący zysk w postaci dywidend
    obywatelom tego kraju.
    4.- Prawa zapisane w Konstytucji Mieszkańców Planety Ziemia.

    http://wmw.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń