Nie ja tu jestem najważniejszy. Tylko sprzątam, przygotowuję teren. Idę przed Jezusem do miejsc, gdzie On sam niebawem zamierza pójść. To nie moje rozważanie porusza ludzi. (Marcin Jakimowicz, "Pełne zanurzenie")

czwartek, 20 maja 2010

MOJA MODLITWA


Każdy z nas ma jakieś swoje upodobania modlitewne. 

Uwielbiam się modlić w pustawym kościele. Im mniej ludzi, tym lepiej. Z tyłu, w ciszy, jedna z ostatnich ławek. Albo - z przodu, przed Najświętszym Sakramentem. Zapatrzony w Niego.

No i codzienna modlitwa pracy - w czasie pracy :) Krótkie przerwy. I w najbliższym czasie planuję odmawiać brewiarz w dzień, w czasie pracy - bo mam możliwość i warunki.

A najwięcej - w drodze. Przemieszczając się - praca-dom, i nie tylko. Przestrzeń pięknie odzwierciedla Boga. Jest tak samo niezmierzony, jak powietrze - i jednego i drugiego nie widzimy, a jednak wiemy, że jest. Powietrze, atmosfera się kończy - a Bóg nie. I to wszystko, co jest wokół - rzeczy i ludzie - to jego dzieła.

Zapatrzony w nie, poznaję Go. Myślę o tych, którzy pracują, gdzieś się spieszą, coś załatwiają. Myślę o ich trudzie, o tym kim są, co robią, ich planach, marzeniach, najbliższych. I tworzy się z tego taka wielka pajęczyna Bożej miłości, którą każdy z nas na swój sposób plecie. Każdy kogoś kocha, każdy w inny sposób do czegoś dąży - ale tak naprawdę wszyscy do Niego zmierzamy, ku Niemu kierujemy swoje kroki, nawet gdy nieświadomie. Bo On jest odpowiedzią na wszystkie pragnienia serca, do Niego wszystkie porywy tego serca płyną.

Gdy patrzę na to, co nieruchome, zachwycam się. Najpierw zielenią drzew i lasów, błękitem nieba, chmurami i wszelkim stworzeniem, które tu i ówdzie się pojawia. To też dowody na to, że On jest. One są dla nas - bo On tak chciał. Stworzył to wszystko, bo nas kocha i chce, aby nam było dobrze. Piękno świata otaczającego nas jest odzwierciedleniem nie tylko piękna i dobroci Boga, ale też Jego niespotykanej fantazji i różnorodności. Potem widzę tyle różnych miejsc, budynków, do których ludzie biegną i z których się wysypują. I myślę o ich historii - o tym, co widziały, ile już stoją, o ludziach którzy je wznosili. Co chcieli po sobie zostawić? Jak chcieli być zapamiętali? Co osiągnęli? Jedno na pewno - wielu z nich jest już po drugiej stronie, z Nim, w wieczności. Tam, dokąd i ja dążę.

No i modlitwa śpiewem. Tak, tak - kto śpiewa, ponoć dwa razy się modli. Nie wiem. Mnie to straszną frajdę sprawia. Piękne teksty, piękne melodie. I świadomość - twój śpiew pomaga komuś w modlitwie. Nie raz i nie dwa razy ludzie podchodzili do nas po mszy i dziękowali. Mała pożywka na moją pychę :) Ale taki śpiew uskrzydla, dosłownie, dodaje sił. I wycisza.

Bóg jest wielki, a równocześnie malutki. I Jego maleńka cząstka jest w tym wszystkim, co nas otacza. Trzeba chcieć tylko to dostrzec, i tak po prostu się zachwycić.

3 komentarze:

  1. cisza i zapatrzenie w Pana Jezusa przynoszą ukojenie.
    pięknie to wszystko ująłeś.wiele pokoju jest w Twoich słowach.
    pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Julka, a podasz adres swojego bloga? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ale ja nie mam bloga:-)

    OdpowiedzUsuń