Postać historycznego Jerzego Turowicza (1912-1999), legendarnego twórcy i wieloletniego redaktora naczelnego Tygodnika Powszechnego, dopiero powoli odkrywam, choć nazwisko nie jest mi nieznane. Niewątpliwie jest to postać bardzo ciekawa, której spuścizna godna i warta jest propagowania, a jednocześnie mocno niedoceniana, której pamięć, mam wrażenie, kultywowana jest jedynie przez środowisko TP i Znaku.
Dokładnie dzisiaj, 10 grudnia 2012 r., przypada 100-lecie urodzin Turowicza. Grupa posłów Platformy Obywatelskiej chce, by Sejm podjął uchwałę w sprawie uczczenia 100. rocznicy urodzin Jerzego Turowicza, działacza katolickiego, długoletniego redaktora naczelnego "Tygodnika Powszechnego". Mam nadzieję, że do tego dojdzie. W uzasadnieniu tego projektu wskazano go jako redaktora, który na łamy "Tygodnika Powszechnego" nie wahał się zapraszać autorów, dla których inne tytuły, z racji różnic światopoglądowych, były zamknięte". Jako publicysta Turowicz "nie pomijał żadnej z ważnych mu współcześnie spraw", poruszał tematy "gdzie indziej nieobecne i trudne, bo dotykające bolesnych stron polskiej historii. (...) Od lat przedwojennych przekonywał, że nie sposób pogodzić chrześcijaństwa – religii, której najważniejszym przykazaniem jest miłość Boga i ludzi – z antysemityzmem. W latach istnienia PRL-owskiej cenzury mierzył się z tematami najtrudniejszymi: obroną Kościoła przed represjami władzy politycznej, dialogiem z niewierzącymi, zasypywaniem rowów podziału między różnymi odłamami polskiej inteligencji. (...) Odsuwając się od bieżącej polityki, był autorem tekstów zajmujących się kwestiami konstytutywnymi dla Polski lat transformacji: miejscem Kościoła w porządku państwa demokratycznego, rozliczeniem z komunistyczną przeszłością, nieustannym monitorowaniem przestrzegania praw i wolności obywatelskich. Uczył swoich czytelników niezależności myślenia i odwagi działania. (...) Jerzy Turowicz od czasów przedwojennej działalności w Stowarzyszeniu Katolickiej Młodzieży Akademickiej 'Odrodzenie' był zwolennikiem otwarcia Kościoła na współczesny świat i zmierzenia się z nurtującymi go problemami. Aktywny uczestnik dzieła odnowy Kościoła, które rozpoczęło się podczas obrad Soboru Watykańskiego II. Temu powołaniu był wierny całe życie – jako człowiek Kościoła, ale przede wszystkim jako świecki chrześcijanin, który sensu swego aktywnego i bogatego życia upatrywał w istnieniu tego, co niezmienne".
Nie czytałem tekstu w całości, posiłkuję się wpisem w portalu natemat.pl. Nie wiem, czy trafna jest diagnoza mówiąca o "ratowaniu" polskiego Kościoła, czy nie są to słowa jednak zbyt mocne, natomiast z pewnością Jego (polskiego Kościoła) stan nie jest tak hurraoptymistyczny, jak by to chcieli widzieć niektórzy, duchowni czy świeccy, o czym najlepiej świadczy choćby ostatni wybryk Stanisława Michalkiewicza w kościele w Zielonej Górze. Wydaje się, że można tutaj podpisać się pod słowami autora z GW, który wskazał, iż "Brakuje katolików, którzy mieliby na tyle odwagi, by z otwartą przyłbicą stanąć po stronie katolicyzmu otwartego, przyjaznego, gościnnego, pełnego miłości i wiernego Ewangelii". Z jednej strony kwitnie wiele pięknych i miłych Bogu inicjatyw, które pokazują Kościół otwarty i zapraszający ludzi - z drugiej pojawiają się nie raz wypowiedzi i gesty sugerujące, jako by Kościół w ogóle zapomniał o Soborze Watykańskim II.
W tym kontekście zaproponowane "10 przykazań Turowicza" jawią się jako prosta i bardzo klarowna wskazówka, jak być dobrym chrześcijaninem, otwartym na Boga i innych.
1. Nie rodzisz się katolikiem. Katolikiem się stajesz – tylko w zgodzie z tą zasadą katolicyzm może być autentycznie przeżywany.
2. Naszą ojczyzną jest sobór – Kościół powinien pamiętać o tym, by być blisko człowieka.
3. Rozmawiaj, nie potępiaj – dialog musi być niezbędnym elementem wiary.
4. Jeśli Kościół kochasz, krytykujesz – konstruktywna krytyka tego, co w Kościele złe, nie musi być od razu uważana za zdradę.
5. Więcej Boga, mniej seksu – Kościół nadmierną uwagę poświęca zagrożeniom związanym z ludzką seksualnością. Wyzbycie się powszechnej w nim “seksofobii” byłoby więcej niż pożądane.
6. Świadectwo – siła bezsilnych – ewangeliczny radykalizm i świadectwo własnego życia to najlepszy sposób, by zachęcić innych do podążania drogą wiary.
7. Kościół ubogich, nie bogatych – Kościół zawsze powinien stawać po stronie “maluczkich”, a nie solidaryzować się z możnymi i władcami.
8. Państwo obywateli, nie katolików – powszechność wiary katolickiej nie oznacza konieczności życia w państwie wyznaniowym.
9. Żydzi, starsi bracia w wierze – w zgodzie z naukami Jana Pawła II katolik nie może być antysemitą.
10. Katoliku, Kultura! – współczesna kultura nie powinna być przez księży i świeckich odbierana jako zagrożenie, lecz sposób na lepsze zrozumienie świata.
Pojawiło się, bodajże w Znaku, kilka pozycji książkowych na temat Turowicza. Dobry pomysł na adwentową lekturę.
>>>
A ja? Zamiast siedzieć w pracy i pisać - mam tydzień "wolnego", bo dostałem dzisiaj rano zwolnienie lekarskie. Niestety, od piątku z gardłem lepiej, ale fizycznie ogólnie gorzej + wysoka gorączka. Proszę o modlitwę - nie tyle za siebie, co za żonkę i malutkiego, żeby się nie pochorowali (obydwoje dopiero wychodzą ze swoich przeziębień).
Na pewno warto przeczytać portret Turowicza autorstwa Anny Matei "Co zdążysz zrobić to zostanie"... (bo biografia jest jeszcze "w robocie". Poza tym same pisma warto odkurzyć, bo są ponadczasowe - polecam "Kościół nie jest łodzią podwodną" -wybór publicystyki z lat 1964-87
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo warte przemyslenia!
OdpowiedzUsuńDzięki, Dudi, za natchnienie. Ciekawe tylko, czy jest to gdzieś do dostania? :)
OdpowiedzUsuń