Ciężki czas, ten tydzień...
Żona dzień w dzień, od poniedziałku, siedzi w pracy od 7:00 do 18:30, 19:00. Żeby nadrabiać nie swoje zaległości. Dzisiaj pojechała też, jutro być może również. I tak do środy najpewniej. Atmosfera i podejście ludzi do pracy gorzej niż beznadziejne, im wyższe stanowiska tym gorzej. Żadnych szans na poprawy, a szykuej się szereg kontroli, gdzie nikt nie będzie patrzył. czy te zaniedbania to jej wina, czy poprzedniczki. Biedna się tak stresuje, że podjęliśmy - trudną - decyzję, i po niespełna 5 m-cach rezygnuje z tego stanowiska kierowniczego. Syf po prostu, i tyle. Szkoda nerwów. Cały czas się martwi tym wszystkim, w domu jej prawie nie ma (co widzi i sama sobie wyrzuca). Obejdziemy się bez tych pieniędzy. Na razie zostanie na analogicznym stanowisku jak poprzednio, przed urlopem macierzyńskim. A i tak będziemy szukali jej innej pracy. Z tego wszystkiego aż śpi na kanapie w dużym pokoju - malutki jednak budzi się w nocy i czasami pogada sobie, więc śpi tam, żeby się chociaż wysypiała.
Wczoraj był pogrzeb małego 5-letniego Antosia, który zmarł kilka dni temu. Mieli wypadek, samochód przekoziołkował i zatrzymał się na przeciwległym pasie ruchu. Paradoks? Przeżyli. Mąż i ojciec, gdy udało mu się wyjść z samochodu, pytał żonę i syna, czy żyją - i obydwoje odpowiedzieli. I wtedy zdarzyła się tragedia. W leżący samochód uderzył rozpędzony inny (w sumie, nie jego wina, ponieważ tego samochodu nie powinno tam być, jechał przepisowo a była to droga za miastem). Żona połamana cała, na pogrzebie na wózku inwalidzkim. Mały Antoś - obumarł mu pień mózgu, przestały po kolei działać wszystkie narządy. Rodzice zgodzili się na transplantacje - być może uratował czyjeś życie. Mały aniołek.
Wczoraj wieczorem także koleżance w pracy włamali się do domu. Dziura w oknie, wynieśli tv i aparat, nic więcej nie zdążyli - czyli pewnie amatorzy. I co z tego - przy okazji zniszczyli w domu, co się dało. Jeden wielki bałagan. Głupia złośliwość.
Panie Boże, wierzę, że Ty jesteś. Ale pamiętaj o tych wszystkich, którzy w różnych trudnych życiowych sytuacjach mogą mieć wątpliwości. Daj im siłę, przytul do swego serca i bądź dla nich pocieszeniem.
Panie Boże, daj siłę i wiarę rodzicom małego Antosia. Takie rany, niestety, prawie nigdy się nie goją, tak bardzo mi przykro...
OdpowiedzUsuńBożej siły w trudnych chwilach życzę i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŻycie przynosi wiele trudnych doświadczeń...
OdpowiedzUsuńPotrafić przyjmować wolę Boga - tego uczymy się przez całe życie.
Bóg wspomaga i daje siłę.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości.