Nie ja tu jestem najważniejszy. Tylko sprzątam, przygotowuję teren. Idę przed Jezusem do miejsc, gdzie On sam niebawem zamierza pójść. To nie moje rozważanie porusza ludzi. (Marcin Jakimowicz, "Pełne zanurzenie")

poniedziałek, 2 lutego 2015

Laurka Złego

W mieście Kafarnaum Jezus w szabat wszedł do synagogi i nauczał. Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie. Był właśnie w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży. Lecz Jezus rozkazał mu surowo: Milcz i wyjdź z niego. Wtedy duch nieczysty zaczął go targać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego. A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne. I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej. (Mk 1,21-28)
Wczorajsza homilia niedzielna - dotycząca tego tekstu - nie zaskoczyła mnie (a szkoda). Kręciło się to bowiem wszystko wokół cudu wypędzenia Złego, nauczania Jezusa itp. 

A mnie w tym tekście urzekło inne zdanie - pogrubiłem je u góry. Zły wie, że jest bez szans przed Bogiem i nie może się z Nim mierzyć. Jak kiedyś przegrał, tak przegra za każdym razem znowu w bezpośredniej konfrontacji. I źle trafił, bo nauczał w synagodze nie kto inny, ale Syn Boży, który po prostu wiedział, z kim ma do czynienia, z jakim pomiotem. 

Jezus nie dał się zwieść tym jakby laurkom, słowom uznania. Te słowa "wiem, kto jesteś: Święty Boży" (u paulistów: "Święty Boga") to tylko, z góry skazana na porażkę, próba schlebienia. Bo zło lubi schlebiać. Bo wie, że człowiek jest słaby, często zakompleksiony, czasami stłamszony, a nierzadko zwyczajnie sam siebie nie akceptujący. I jak się go dowartościuje, połechce - to od razu łatwiej na coś złego naciągnąć. Ale nie Boga. 

Jezusowi nie jest potrzebne uznanie boskości przez Złego. On tak samo będzie jedynym prawdziwym Bogiem - czy ten duch wypowie takie słowa, czy tylko by Mu złorzeczył. Stąd taka gwałtowna reakcja: milcz i wyjdź, a co więcej: natychmiastowe wypełnienie polecenia przez ducha. Dlatego Jezus głosił nie działając właśnie jako ten, który ma władzę - ale tę władzę po prostu faktycznie dzierżąc i używając jej, choćby w tym u góry obrazku. 

Jedno trzeba wyjaśnić. To nie była żadna "nowa nauka z mocą", jak to zapisał ewangelista. Żydzi to tak traktowali, owszem - ale byli w błędzie, skoro Jezus po prostu odczytywał i nauczał to, co znajdowało się w Starym Testamencie (z niczego nie wynika, aby powiedział coś nowego - ewangelista w tym zakresie nic nie zapisał). Ale nawet dla tamtych prostych ludzi było to widoczne - On nie był zwykłym kaznodzieją, nauczycielem. Tu mieli do czynienia z Kimś o wiele większym. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz