Nie ja tu jestem najważniejszy. Tylko sprzątam, przygotowuję teren. Idę przed Jezusem do miejsc, gdzie On sam niebawem zamierza pójść. To nie moje rozważanie porusza ludzi. (Marcin Jakimowicz, "Pełne zanurzenie")

niedziela, 13 kwietnia 2014

Dwie piosenki

Tym razem o dwóch muzycznych kawałkach, jakie odkryłem w ostatnich dniach.


Celowo wskazuję ten konkretny plik na YT - bo chyba pierwszy. Jeśli wierzyć autorowi i pochodzi z uroczystości zawarcia sakramentu małżeństwa, to znaczy, że przez 8 dni uzbierał przeszło 20 milionów odsłon. Czyli jakby co drugi Polak obejrzał to nagranie. 

Znam, hmmm, ze 4 co najmniej wersje tego utworu - Jeffa Buckley'a, Leonarda Cohena (pewnie najpopularniejsza), fajna instrumentalna Bon Jovi oraz Rufusa Wainwrighta. I jeśli to było wykonanie spontaniczne pewnie zbliżającego się do 60-tki irlandzkiego księdza - to ja jestem pod wrażeniem i w pewnym sensie tę wersję lubię najbardziej. A do tego z autorskim tekstem, dedykowanym parze młodej Leah i Chrisowi. 

W pewnym sensie - mimo z gruntu mało pozytywnego do Kościoła nastawienia - rozumiem wlepki takie jak ta ("gdyby wszyscy księża tak śpiewali, to może czasem przeszedłbym się na mszę"). Bo ta sytuacja i komentarz dość dobrze obrazują sytuację w wielu kościołach - owszem, Msza czy nabożeństwo nie ma być koncertem, natomiast poziom oprawy muzycznej niestety dość często bywa żenująco i straszliwie mizerny, gdzie organista niekiedy "rozjeżdża się" z instrumentem, na którym sam gra, nie mówiąc już o repertuarze sprzed wojny i śpiewaniu w kółko tego samego. 

Z lekkim niesmakiem przeczytałem komentarz Franciszka Kucharczaka dla GN, którego pióro lubię i zdanie zwykle jednak podzielam. A jednak. Z kontekstu wynika, że x Ray zaśpiewał młodym w ramach tzw. dziękczynienia, czyli po Komunii Świętej. I tu zarzut - ksiądz przestał utożsamiać Chrystusa, co jest jego rolą w Eucharystii, i zaśpiewał "gwiazdorsko", cokolwiek to znaczy. No tak, ale czy nie to samo robi większość księży na każdej, poza w całości recytowanymi, Mszy? Fakt, nie jest to Bogurodzica czy Kiedy ranne wstają zorze, albo też inny "hit" (ironia, sarkazm") z naszego podwórka polskiego - ale czy ten utwór był gorszy? Refren - po prostu Alleluja, czyli wychwalajcie Pana. Pozostała część - nawiązanie do uroczystości zaślubin, miłości nowożeńców i wspólnego ze zgromadzonymi w świątyni świętowania i wspierania ich na nowej drodze. Czy to nie pasuje? Czy forma nie ta? Zaraz pewnie się ktoś odezwie - tak, muzyka powinna być na żywo, a nie puszczona... Ja nie widzę nic niestosownego w zaprezentowaniu przez księdza takiej kompozycji w takim momencie. Jakby zaczął się przy tym "gibać" czy tańczyć - to co innego. Tutaj po prostu zaśpiewał, i - nie ma co ukrywać - naprawdę dobrze, na poziomie, pięknie. Co nie zmienia faktu - pojęcia nie mam, jak pogodzić śpiewa wielkanocnego Alleluja w Wielkim Poście... I to na pewno nie pasuje z czysto liturgicznego punktu widzenia, o czym ksiądz na pewno wie. 

Drugi kawałek - tzw. "piosenka kanonizacyjna" (?) "Pod prąd" przygotowana w związku z wyniesieniem do grona świętych bł. Jana Pawła II:


Pomijając fakt, iż nie rozumiem tej nazwy (spotkałem się z nią na Frondzie), to dla mnie przesłuchanie tego utworu jest jednym wielkim rozczarowaniem. Jeśli ten właśnie utwór ma być przesłaniem Polski z okazji kanonizacji - to naprawdę słabo. Wojciech Waglewski, Adam Nowak, Jorgos Skolias, Sebastian Karpiel-Bułecka - nazwiska brzmią imponująco, niewątpliwie artyści dużego formatu (Nowak też jako autor bardzo fajnej książki, wywiadu-rzeki). Niestety, to nie wystarczyło. 

Tekst utworu nawiązuje do Tryptyku Rzymskiego polskiego papieża - co zauważa każdy, kto się z tym tekstem zetknął. Fanem twórczości Piotra Rubika nie jestem w całości, jednakże w mojej ocenie jego oratorium "Tu es Petrus" stanowi dużo bardziej udaną, przyjemniejszą dla ucha interpretację tych słów, do której przynajmniej ja wielokrotnie wracałem. Tu, niestety, ja nie widzę pozytywów, wykonawcy się być może starają, ale efekt, jak i w ogóle muzyka i w efekcie całość, są po prostu słabe. 

Swoją drogą - jedynie na marginesie - dość zastanawiające jest, że mało kto w ogóle zauważa, że kanonizowanych będzie 2 papieży, i że poza Janem Pawłem II jest tam jeszcze Papież uśmiechu, czyli Jan XXIII... 

1 komentarz:

  1. http://gosc.pl/doc/1961942.Cos-zgrzyta-to-chyba-zeby

    Franciszek Kucharczak ripostuje. Z jednej strony - że incydentalny komentarz, że nie ma o co drzeć szat. Potem, że "Centrum Mszy św. jest Chrystus, a nie nawet najpiękniej śpiewający ksiądz" - co chyba wie każdy, a czego x Ray na tym filmiku w żadnym miejscu nie neguje moim zdaniem. Potem kompletnie dla mnie niezrozumiałe: "Ksiądz z Irlandii stał się głośny, więc napisałem o nim, ale to chyba jasne, że skoro nawet tak piękne wykonanie takiego utworu przez kapłana w czasie Mszy jest niewłaściwe, to tym bardziej niewłaściwe jest każde inne podobne działanie" - co tu jest niewłaściwe? I jakby dla porządku wtręt, że ktoś mu napisał, że przez jego tekst nie pójdzie jednak do kościoła - na co Kucharczak czuje się w obowiązku napisać, że trudno, jego strata.

    Upór, z jakim próbuje udowadniać, że śpiew x Raya na tej Mszy był popisem i czymś niewłaściwym - naprawdę, niezrozumiały dla mnie kompletnie.

    OdpowiedzUsuń