Nie ja tu jestem najważniejszy. Tylko sprzątam, przygotowuję teren. Idę przed Jezusem do miejsc, gdzie On sam niebawem zamierza pójść. To nie moje rozważanie porusza ludzi. (Marcin Jakimowicz, "Pełne zanurzenie")

niedziela, 16 lutego 2014

Zwietrzała sól i mętne światło

Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie. (Mt 5,13-16)
Taki przykład Jezusowej - może nie do końca - przypowieści. Przenośnia, która ma do nas trafić. A trafia?

Bardzo istotne jest to, jak formułuje słowa Pan. Nie mówi: "dobrze by było, gdybyście byli...", "powinniście być...", wypadało by, żebyście byli...". Wali prosto z mostu - jesteście. Dobrzy czy źli, porządni czy krętacze, uczciwi czy wyzyskiwacze, gotowi do poświęceń czy wyjątkowi egoiści, miłosierni czy zacietrzewieni. To bez znaczenia. Sól, światło - to wy. Czym świecić i solić ten świat?

No właśnie. Tyle w nas słabości - czasami, sam patrząc na siebie, mam wrażenie, że jestem egzemplifikacją i ucieleśnieniem słabości i takiej ludzkiej beznadziei. Tyle planów, zamiarów, założeń, postanowień poprawy - mniej zapalczywy, bardziej ustępliwy, mniej nerwów, więcej wyrozumiałości, cierpliwości (żeby nie było - mówię, jak jest, bo z tym wszystkim właśnie ja mam problem) - i co? Założenie dobre - wychodzi jak zwykle, czyli średnio albo wcale. Ile razy więc - dosłownie, albo w przenośni, w zaciszu serca, zastanawiam się i pytam Tego u Góry - po co to? na co? czy warto? Co jest ta moja walka warta, czemu ma służyć, skoro upadam tyle razy? Żadna ze mnie chrześcijańska laurka, przykład a już bynajmniej wzór. Słabiutko, panie, słabiutko. Czym więc mam świecić? Czym mają świecić czy solić świat wszyscy ludzie, których na pewno jest tak wielu mających świadomość, że są podobnie cieniutcy? 

I mam rację - tak mi się wydaje. Ale w tym wszystkim są, mam nadzieję całkiem często, nowe pomysły, intencje, zamiary, założenia, słowa, myśli a przede wszystkim czyny, w których działam - mniej lub bardziej świadomie - w mocy Ducha, dzieląc się Bożą miłością. Jestem solą ziemi i światłem dla świata wtedy, kiedy pozwalam Bogu przez mnie działać i kochać. Choćby wtedy, kiedy Mu w tym nie przeszkadzam. Staram się, kiedy to widzę - a czasami uświadamiam sobie to po fakcie. To jest strasznie fajne, tym bardziej, kiedy nieświadome albo uświadomione sobie po fakcie. Żadna to moja zasługa - On działa wtedy przeze mnie, chociaż tyle ma ze mnie pożytku. 

I kilka słów zachęty papieża Franciszka z homilii z 02 lipca 2013 r. z Domu św. Marty:
Jesteśmy słabi, ale musimy być odważni w naszej słabości. A często nasza odwaga musi być wyrażona przez ucieczkę bez oglądania się za siebie, by nie wpaść w pułapkę niegodziwej tęsknoty. Nie lękajcie się i zawsze spoglądajcie na Pana. Nawet, kiedy chcemy uciekać, może być "coś, co ciągnie nas z powrotem". Tak trudno jest przeciąć więzy grzesznej sytuacji. To jest trudne. Uciekajcie, by iść naprzód ścieżką Jezusa. Stając twarzą w twarz z grzechem, musimy uciec bez żadnej tęsknoty. Ta tendencja do tęsknoty za grzechem jest bliźniacza z "kuszeniem do ciekawości". Ciekawość nie pomaga, ona boli. Pożądanie wiedzy. co do tego "jaki jest grzech" jest ciekawością niebezpieczną i musimy "uciekać i... nie oglądać się za siebie". Jesteśmy słabi, wszyscy z nas, i musimy się bronić. Może się także pojawić kuszenie strachem, "by bać się iść naprzód opartym na wierze w Pana". Boję się poruszać naprzód, boję się, gdzie zaprowadzi mnie Pan. A tymczasem strach nie jest dobrym doradcą. Stając twarzą w twarz z grzechem, tęsknotą i lękiem, naszą odpowiedzią musi być "patrzenie na Pana, kontemplowanie Pana". To daje nam piękny cud nowego spotkania Pana. W naszych kuszeniach musimy mieć odwagę by być pokornymi i mówić Chrystusowi: "Panie, jestem kuszony: Chcę pozostać w tej sytuacji grzechu; Panie, jestem ciekaw tych rzeczy; Panie, boję się. Nie możemy być naiwnymi, letnimi Chrześcijanami, tylko odważnymi. Jesteśmy słabi, ale musimy być odważni w naszej słabości. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz