Nie ja tu jestem najważniejszy. Tylko sprzątam, przygotowuję teren. Idę przed Jezusem do miejsc, gdzie On sam niebawem zamierza pójść. To nie moje rozważanie porusza ludzi. (Marcin Jakimowicz, "Pełne zanurzenie")

wtorek, 8 listopada 2011

Brak przewidywalności i systematyczności to głupota

Królestwo niebieskie podobne będzie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się pan młody opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły. Lecz o północy rozległo się wołanie: Pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie! Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną. Odpowiedziały roztropne: Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie! Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: Panie, panie, otwórz nam! Lecz on odpowiedział: Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was. Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny. (Mt 25,1-13)
Niedzielnie, z tradycyjnym poślizgiem. Już nie raz w głowie pojawiało mi się takie pytanie, odnośnie tego tekstu - co ten Pan Jezus chce tutaj powiedzieć? Za co On skarcił? Za brak gotowości, za sen? Czy za brak oliwy w lampach? 

Chyba to drugie. W końcu panny zasnęły wszystkie, i te mądre, i te nieroztropne vel głupie. Zresztą, znużenie to nic niestosownego - normalny moment, przesilenie na każdej drodze. Dobry przykład - góry. Najpierw człowiek maszeruje żwawo, ze świeżymi siłami; potem coraz wolniej, w miarę upływu czasu; zdarzają się postoje, dla zregenerowania sił. Gdy wędrówka się przedłuża - trzeba gdzieś położyć głowę, przenocować. Tak samo jest przy szukaniu Boga - raz to idzie lepiej, szybciej, raz wolniej, a czasami wcale, i człowiek zasypia w tej swojej wierze, bo wydaje mu się, że ten Bóg to poszedł zupełnie gdzie indziej, omija go. 

Same lampy, niestety, nie wystarczą w sytuacji, gdy Oblubieniec nadejdzie - w końcu miały je wszystkie bohaterki tego tekstu. Żeby Go dostrzec - a może przede wszystkim dać się Jemu dostrzec, być zaproszonym do Jego orszaku, potrzebna jest oliwa, która da światło. Lampa to tylko forma - bez treści bezużyteczna; ważna, ale nie najważniejsza. Czemu ten panny zostały nazwane nieroztropnymi (w wersji grzeczniejszej) albo po prostu głupimi (w wersji dosadnej)? Bo skupiły się na formie, a zapomniały o treści. To właśnie ta ich nieroztropność, ich głupota. 

Jednak to światło, ta oliwa, to nie jest coś, co by było nie wiadomo jak trudne do zdobycia. My ją mamy, otrzymujemy w sakramentach i o ile pielęgnujemy wiarę, a nie tylko tradycje i obrzędy, zwyczaje (chodzenia na mszę itp). Jeśli ta wiara mnie od środka rozpala, rozgrzewa - moja lampa jest w dobrym stanie, światełko się w niej tli. I będzie się paliło tak długo, gdy ta gotowość na przyjście Oblubieńca, to wyczekiwanie - pomimo słabości, zwątpień czy przyśnięć - będzie trwała, gdy będzie dla mnie ważna. Żebym u kresu swojej drogi, z tym swoim malutkim światełkiem, został włączony w rozjaśniony i nie mający końca Kościół Oblubieńca. 

Ta gotowość to nic innego jak mądrość. Mądrość, która rozróżnia wszystkie panny między sobą. Te, które zadbały o wszystko, od tych które zadbały tylko o formę, jedynie o lampy. Bo prawdziwa gotowość to nie tylko troska o to, aby lampy zabrać - ale i pamięć o tym, aby mieć przy sobie to, co do używania z lamp jest konieczne, i to w odpowiedniej ilości. To jest przestroga dla każdego z nas - świetnie, gdy twoja lampa płonie i jej światełko rozświetla ciemności. Żeby taki stan się utrzymał, konieczna jest jednak pamięć i świadomość, że to światło podtrzymuję ja sam - oczywiście, z Bożą pomocą - i nikt inny, więc jeśli ja sprawę oleję, to lampa po prostu zgaśnie, gdy oliwa się skończy, i czeka mnie nieciekawy los głupich panien. 

Jezus nie ocenia człowieka, Jezus nie piętnuje człowieka jako takiego. On gani to, co w człowieku jest złe, niewłaściwą postawę, zaniedbania. Tak, w tym obrazku ewangelicznym gani właśnie te głupie panny. A dokładnie - ich głupotę. Nawet jeśli człowiek swego czasu był tytanem ducha, jego wiara i relacja z Bogiem kwitły, to nie jest coś, co się raz zdobywa i jakąś dziwną siłą rozpędu po prostu dalej jest, i nic z tym nie trzeba robić. Ta oliwa, kiedyś zgromadzona, w końcu się wyczerpie. Takie myślenie to właśnie głupota. Mądrość jest wtedy, kiedy człowiek - choćby i, nawiązując do obrazka, w środku tej nocy, kiedy wszyscy naokoło śpią - uświadomi sobie potrzebę posiadania tej oliwy i się o nią postara; nawet na ostatnią chwilę, ale jednak zdąży; albo i całe życie będzie o te sprawy dbał, aby oliwa zawsze była i nigdy jej nie zabrakło. Ważne, że będzie ją miał, gdy nadejdzie orszak Oblubieńca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz