Nie ja tu jestem najważniejszy. Tylko sprzątam, przygotowuję teren. Idę przed Jezusem do miejsc, gdzie On sam niebawem zamierza pójść. To nie moje rozważanie porusza ludzi. (Marcin Jakimowicz, "Pełne zanurzenie")

środa, 7 września 2011

Wskrzeszenie ku Bogu

Jak przejęliście naukę o Chrystusie Jezusie jako Panu, tak w Nim postępujcie: zapuśćcie w Niego korzenie i na Nim dalej się budujcie, i umacniajcie się w wierze, jak was nauczono, pełni wdzięczności. Baczcie, aby kto was nie zagarnął w niewolę przez tę filozofię będącą czczym oszustwem, opartą na ludzkiej tylko tradycji, na żywiołach świata, a nie na Chrystusie. W Nim bowiem mieszka cała Pełnia: Bóstwo, na sposób ciała, bo zostaliście napełnieni w Nim, który jest Głową wszelkiej Zwierzchności i Władzy. I w Nim też otrzymaliście obrzezanie, nie z ręki ludzkiej, lecz Chrystusowe obrzezanie, polegające na zupełnym wyzuciu się z ciała grzesznego, jako razem z Nim pogrzebani w chrzcie, w którym też razem zostaliście wskrzeszeni przez wiarę w moc Boga, który Go wskrzesił. I was, umarłych na skutek występków i nieobrzezania waszego grzesznego ciała, razem z Nim przywrócił do życia. Darował nam wszystkie występki, skreślił zapis dłużny obciążający nas nakazami. To właśnie, co było naszym przeciwnikiem, usunął z drogi, przygwoździwszy do krzyża. Po rozbrojeniu Zwierzchności i Władz, jawnie wystawił je na widowisko, powiódłszy je dzięki Niemu w triumfie. (Kol 2,6-15)
Dziś, dla odmiany, czytanie - wczorajsze. Nota bene, co dowiedziałem się po fakcie dopiero, gdy wypadało liturgiczne wspomnienie współczesnej nam apostołki ubogich, bł. matki Teresy z Kalkuty. Ciekawa zbieżność, biorąc pod uwagę to, o czym mówi tekst.

O czym są te słowa? O drzewie, którym tak naprawdę jest każdy z nas. Drzewie, które przez sakrament chrztu zostaje wszczepione, zasadzone w Chrystusa i Jego Kościół. O drzewie, które - wbrew temu, co można usłyszeć czy wyczytać w mediach - rozwija się dobrze, harmonijnie i perspektywicznie dopiero wtedy, gdy wrośnie w Boga. Owszem, można żyć bez Niego, pozostając w przekonaniu własnej wielkości, uzdolnień, możliwości i że to wszystko zawdzięcza się samemu sobie - natomiast pozostaje to niczym innym jak tylko złudzeniem. Każdy sam wybiera, jak chce żyć.

Żywioły świata - kapitalne sformułowanie. To wszystko, co mamy wokół, i co samo w sobie złym nie jest, jednakże staje się złe, gdy przesłania całą resztę. Praca, sława, pieniądze, tytuły, światowość, blichtr. Nie ma nic złego w tym, gdy człowiek ma dobrą pracę, jest z powodu czegoś co zasługuje na uznanie sławny i rozpoznawalny, zarabia przez to godziwie dobre pieniądze. Zło zaczyna się wtedy, gdy przestajesz widzieć cokolwiek innego - rodzinę, przyjaciół, tych których kochasz. Wtedy zaczyna się niewola, równia pochyła. 

Cały przysłowiowy dowcip polega na uświadomieniu sobie, kim ja jestem, kim my jako ludzie jesteśmy - słabymi i kruchymi naczyniami, ale napełnionymi tym właśnie bóstwem Jezusa. Napełnionymi nie inaczej, jak właśnie przez chrzest, który jest preludium do życia sakramentalnego, które to preludium poszczególne późniejsze etapy podróży z Bogiem mają uzupełniać - sakrament pokuty i pojednania, Eucharystia, małżeństwo czy święcenia/śluby zakonne. Chrzest, paradoksalnie - co uświadamia nam autor natchniony - jest jednocześnie pogrzebaniem starego człowieka i wskrzeszeniem człowieka nowego, żyjącego już w sposób doskonalszy, bo ku Bogu. Nasz dług, ciągnący się przez grzech pierworodny, został unicestwiony na krzyżu - jak również i ten, który jest źródłem i siłą sprawczą złego, czyli sam Zły.

Nic, tylko korzystać, i zapuścić te korzenie.

2 komentarze:

  1. A kim ja jestem? Trzciną nadłamaną. Ale trzciną nad stawem Jezusa, że tak poetycko się wyrażę :) A taka trzcina kiedyś przestanie być nadłamana. Tak, to prawda że każdy z nas jest wszczepiony duchowo w Izrael - wybrany lud Boży. Dlatego trzeba się strzec i uważać na pychę, bo z powodu pychy łatwo upaść... I zostać całkowicie odłamanym. To taki mój luźny komentarz. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Te ,,współczesne żywioły świata" faktycznie potrafią przysłonić to, co jest tak naprawdę ważne. Przysłonić żywioł, jakim jest woda, a konkretnie źródło wszelkich żywiołów - Bóg. :)

    OdpowiedzUsuń