Nie ja tu jestem najważniejszy. Tylko sprzątam, przygotowuję teren. Idę przed Jezusem do miejsc, gdzie On sam niebawem zamierza pójść. To nie moje rozważanie porusza ludzi. (Marcin Jakimowicz, "Pełne zanurzenie")

wtorek, 21 czerwca 2011

Z ludzi wzięci, dla ludzi posłani

Pan Bóg ciekawie prowadzi po swoich drogach. Wczoraj, zupełnie przypadkiem, wpadłem w rodzinnej parafii na mszę wieczorną. Ot, załatwiałem pewną sprawę nieopodal, i - na dobieg - ale zdążyłem, rzutem na taśmę. Z uwagi na ilość zajęć dawno już nie miałem okazji być na Mszy w tygodniu - tym lepiej.

Patrzę - pełno księży. Co się okazało? Rocznica - dość komiczna liczba - święceń, no i się prawie cały rocznik zjechał (2 za granicą - jeden misjonarz, jeden ekskardynowany do diecezji niemieckiej). Mieszanka dość ciekawa. Najmłodszy prałat w diecezji, specjalista od walki z sektami, ojciec duchowny seminarium, duszpasterze młodzieży, hokeiści i kajakarze. Co ciekawe - jeden z nich, do tego parafianin nasz, świętujący tego dnia 50 urodziny (powiedzmy, mocno spóźnione powołanie). 

Ostatni powiedział bardzo fajne kazanie. Mówił o kapłaństwie, o wdzięczności za ten dar. Powiedział wprost, że rozumie, że ludzie czasami krzywo patrzą na księży, bo niektórzy z nich nie dają dobrego przykładu. Opowiadał o swoim dziecięcym zauroczeniu kapłanami - tym, że uważał ich za takich świętych, prawie nadludzi. A przecież kapłani to ludzi - z ludzi wzięci, dla ludzi posłani. Zwykli, słabi, grzeszni, upadający. Normalni, aż do bólu. Nie jacyś supermeni, z których święcenia zrobiły herosów. Ludzie, którzy dość wyjątkową drogą idą - jak my - ku Królestwu Bożemu, tylko że mają nieco inną rolę. Co ważne, nie tylko rola ta sprowadza się do nauczania - bo wiele znaczy sam przykład życia, być może nawet więcej niż słowa. 

Padły bardzo mądre słowa - że ludzie mają takich kapłanów, jak się o nich modlą. Bóg słucha - ale trzeba go poprosić. A że się często nie modlą - to jest, jak jest. Co ważne - kapłani nie są gdzieś oderwani od rzeczywistości, wiszący pomiędzy niebem a ziemią. Kościół to wspólnota i kapłaństwo sprowadza się do bycia w tej wspólnocie, stanowienia jej razem z wiernymi. Ujął to tak - jak ksiądz byłby sam, to co by robił? Sam do siebie gadał? Sam siebie spowiadał? No nie. To by było bez sensu. 

Czerwiec to czas, gdy Kościół w swoich diecezjach wzbogaca się o nowych diakonów i prezbiterów, którzy przyjmują święcenia. Warto szczególnie w tym czasie pamiętać o nich - tych nowych, i tych już od wielu lat wśród nas pracujących. Aby Bóg darzył ich zdrowiem, siłami, swoim światłem i radością z posługiwania. Aby owocnie przybliżali Boga ludziom i prowadzili ludzi do Boga.

1 komentarz:

  1. Miałam i mam to wielkie szczęście, że spotykam księży, dla których to prawdziwe powołanie. Dobrzy, sprawiedliwi, cierpliwi, mądrzy. Zawsze służa pomocą, wsparciem i słowem,które wzmacnia. Jeśli trzeba wyleją kubeł zimnej wody na głowę ale nigdy nie odtrącą. Bóg musi naprawdę bardzo mnie kochać skoro stawia na mojej drodze tak wrtościowych ludzi. I bardzo Mu za to dziękuję.
    Pozdrawiam i zapraszam. Żabciowyland przestał istnieć. Jestem teraz http://joanna-zatrzymanechwile.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń