Nie ja tu jestem najważniejszy. Tylko sprzątam, przygotowuję teren. Idę przed Jezusem do miejsc, gdzie On sam niebawem zamierza pójść. To nie moje rozważanie porusza ludzi. (Marcin Jakimowicz, "Pełne zanurzenie")

czwartek, 12 maja 2011

Chleb życia na wyciągnięcie ręki

W Kafarnaum lud powiedział do Jezusa: Jakiego dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Dał im do jedzenia chleb z nieba. Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu. Rzekli więc do Niego: Panie, dawaj nam zawsze tego chleba! Odpowiedział im Jezus: Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. Powiedziałem wam jednak: Widzieliście Mnie, a przecież nie wierzycie. Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę, ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał. Jest wolą Tego, który Mię posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał, niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym. To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym. Napisane jest u Proroków: Oni wszyscy będą uczniami Boga. Każdy, kto od Ojca usłyszał i nauczył się, przyjdzie do Mnie. Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne. Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata.(J 6,30-40.44-51)
To właściwie zlepek tekstów od wtorku do dzisiaj, bo mamy ładny przykład lectio continua, więc nadaje się to do połączenia.

Ciągle w duchu zmartwychwstania, wpatrzeni w Zmartwychwstałego, mamy taką jakby retrospekcję, deja vu - bo to przecież słowa z czasu publicznej działalności Jezusa, a więc za Jego ludzkiego życia, sprzed ukrzyżowania. Ludzie małej wiary - jak w wielu innych miejscach w Starym Przymierzu - chcą, aby Bóg ich przekonał do siebie, uwiarygodnił się, udowodnił, że On Jahwe, Jest Tym, który Jest. Z jednej strony - dobra, rozmawiają z człowiekiem. Z drugiej strony - mało ów człowiek dokonał już cudów? Powołują się na przykład znany z wędrówki Narodu Wybranego do Ziemi Obiecanej, gdy nastał wielki głód, a Bóg dzień w dzień zsyłał mannę z nieba. Właśnie - Bóg, nie Mojżesz, który był tylko pośrednikiem, orędownikiem przed Bogiem.

Oni nie rozumieli słów Jezusa. Wiedzieli jedynie, że chodzi o pokarm - i w tym sensie o coś bardzo ważnego. Stąd, w czasach, gdy powszechny był głód i ubóstwo, tak gorliwe Panie, dawaj nam zawsze tego chleba! Pan mówił o sobie, mówił o zapowiedzi Eucharystii, pamiątki ofiary, jaka miała się rozpocząć w czwartkowy wieczór w zaciszu wieczernika, a dokonać ostatecznie poprzez krzyż w trzeciej godzinie dnia w piątek. Mówił o tym, co my - tutaj, dzisiaj, w Polsce - mamy na wyciągnięcie ręki, a jednak tak rzadko z niej korzystamy, nie przystępujemy do Stołu Pańskiego, lekceważymy zaproszenie do częstego doń przystępowania i tutaj - nie gdzie indziej - szukania umocnienia. W Nim, w chlebie życia, w zaspokojeniu wszystkich potrzeb ludzkich - tych głębszych przede wszystkim, ale także zawsze tych podstawowych.

To nie jest Jezusowie widzimisię. On cały czas żyje w świadomości tego, że - choć sam współistotny Bogu Ojcu, swoją egzystencję w ciele ludzkim, jako człowiek, sprowadza do wypełnienia Jego, Boga Ojca, woli. Dlatego nie odrzuci nikogo, kogo Bóg najpierw wybrał i ukochał jeszcze przed urodzeniem, przed zaistnieniem w czasie (a warto pamiętać - mamy początek, ale nie mamy końca, są tylko różne możliwości dalszego życia po śmierci); dlatego ma przykazane, aby nikogo nie stracić i wskrzesić. Każdego - bo z tych wszystkich, o których jest mowa, których Syn Boży dostał od Boga Ojca. Nie tylko sprawiedliwych, nie tylko tych, którzy choćby w ostatnim tchnieniu życia, w myślach pojednali się z Bogiem. A więc - znowu, nadzieja powszechnego zbawienia, że czeka ono na wszystkich, nawet tych, którzy dosłownie całe swoje ziemskie życie zmarnowali i do jego samiutkiego końca nie zmienili się ani trochę.

Bóg kocha dalej i bardziej, niż by to wychodziło z jakichkolwiek ludzkich kalkulacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz