W czasie ostatniej wieczerzy Jezus podniósłszy oczy ku niebu, modlił się tymi słowami: Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno. Dopóki z nimi byłem, zachowywałem ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, i ustrzegłem ich, a nikt z nich nie zginął z wyjątkiem syna zatracenia, aby się spełniło Pismo Ale teraz idę do Ciebie i tak mówię, będąc jeszcze na świecie, aby moją radość mieli w sobie w całej pełni. Ja im przekazałem Twoje słowo, a świat ich znienawidził za to, że nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego. Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą. Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem. A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie. (J 17,11b-19)
Jedność. Piękna rzeczywistość i prawda - a jednocześnie jak bardzo odległa. Można powiedzieć - problemu nie było, dopóki On sam być pomiędzy nimi. Spory zaczęły się właściwie już w kilka lat później - wystarczy wspomnieć spory pomiędzy Piotrem i nawróconym Szawłem vel Pawłem, czyli spór pomiędzy tym, czy chrześcijaństwo ma być skierowane tylko do Narodu Wybranego, czy do wszystkich ludzi, bez względu na pochodzenie, wyznanie. Można by powiedzieć - Paweł, co sam mówił wprost, Jezusa jako człowieka nigdy nie spotkał, zaś przez całe 3 lata chodzili z Nim ci, którzy stali po stronie Piotra. I co? I nic. Kościół ukształtował się taki, jaki znamy dzisiaj, uniwersalny, a nie jako sekta żydowska, właśnie dzięki natchnionemu uporowi Pawła właśnie.
Później już było tylko gorzej. Setki herezji, mniejszych lub większych rozłamów, które apogeum osiągnęły pewnie w dwóch miejscach historii - 1054 roku, w momencie wzajemnych ekskomunik pomiędzy patriarchami Wschodu (Konstantynopol) i Zachodu (Rzym), i później zapoczątkowanej przez Lutra (niestety, nie bez racji były jego tezy) w 1517 roku reformacji. Dzisiaj, można powiedzieć, od ok 50 lat - czyli od Soboru Watykańskiego II - Kościół szuka jedności i działa w kierunku jej odzyskania, utrzymując stosunki z pozostałymi wspólnotami chrześcijańskimi, pracując nad tym, co pomiędzy wspólnotami łączy, a nie dzieli. Do odzyskania tej jedności jest jeszcze daleko, ale liczy się to, że wszystkie strony próbują ją osiągnąć.
Tu nie chodzi o to, aby nagle wszyscy stworzyli jeden uniwersalny Kościół, bo to raczej jest niemożliwe. Chodzi o to, aby szukanie wspólnego mianownika było celem nadrzędnym, i aby tej jedności szukać nie tyle za wszelką cenę - ale aby te poszukiwania były spójne, ciągłe i uczciwe. Aby były w tej prawdzie właśnie, o której Jezus mówi. Bo tylko prawda może pomóc odnaleźć utraconą jedność.
Idźmy przez świat, pamiętając, że Prawda ma się w nas uświęcać. Prawda - nie jakiś chwilowy interes czy widzimisię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz