Nie ja tu jestem najważniejszy. Tylko sprzątam, przygotowuję teren. Idę przed Jezusem do miejsc, gdzie On sam niebawem zamierza pójść. To nie moje rozważanie porusza ludzi. (Marcin Jakimowicz, "Pełne zanurzenie")

środa, 21 maja 2014

Pokój, który niszczy lęk

Kto by pomyślał? 17 maja minęły 4 lata tego bloga. Czas niesamowicie leci.

>>>
Jezus powiedział do swoich uczniów: Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka. Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie. A teraz powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli, gdy się to stanie. Już nie będę z wami wiele mówił, nadchodzi bowiem władca tego świata. Nie ma on jednak nic swego we Mnie. Ale niech świat się dowie, że Ja miłuję Ojca, i że tak czynię, jak Mi Ojciec nakazał. (J 14,27-31a)
Ten obrazek może wielu osobom kojarzyć się z momentem pożegnania, odejścia ukochanej osoby - po prostu śmierci. Tym bardziej po 02 kwietnia 2005 r., kiedy właśnie w słowach "Ojciec Święty odszedł do domu Ojca" abp Leonardo Sandri obwieścił śmierć Jana Pawła II, dzisiaj już świętego. Po ludzku to moment smutku, żałoby - dla człowieka wiary, przeciwnie, powód do radości i dziękczynienia. Ten, który odszedł, osiągnął cel - dotarł do domu. 

To są rzeczy i sytuacje zupełnie nieprzewidywalne, których nie da się zaplanować, do których nie sposób się przygotować (może wyjątek - gdy ktoś choruje, ciężko, długo, wiadomo że odejście to kwestia czasu). Od czasu odejścia Mamy - za miesiąc będzie rok... - kilka razy powiedziałem do osoby, która wiem, że ma pod opieką bardzo (nieuleczalnie) chorą babcię: zazdroszczę ci, bo ty wiesz, co się stanie, możesz się przygotować, powiedzieć wiele rzeczy; ja nie miałem takiej możliwości. Dygresja, ad rem. To są sytuacje, kiedy najbardziej sprawdza się ta nasza wiara, jaka by to na nie była - nie deklaracje, różańce, pobożne spojrzenia, czas spędzony w kościele. Praktyka. Każdy potrafi być królem świata, kiedy jest fajnie, wszystko się układa, wszystkiego jest z bród. Tego, ile jest warta nasza wiara, możemy się przekonać właśnie wtedy, kiedy życie daje nam przysłowiowego kopa, kiedy różne rzeczy (często naraz) się sypią. 

Nie jestem w tym sam. On jest przy mnie - stąd te słowa: niech się nie trwoży serce! Tak podobne do tych słów w wieczerniku, kiedy Zmartwychwstały właśnie od "pokój wam!" rozpoczyna spotkanie z uczniami, którzy tam właśnie pochowali się przed Żydami. Strach jest stąd, nasz, ludzki, ziemski - a my mamy pamiętać, że to wszystko tutaj nas nie krępuje, że to tylko na chwilę, a potem jest Wszystko i jest On, który także dzisiaj czuwa. 

Pokój to chyba najpiękniejszy z Bożych darów. Ukojenie, ufna pewność, że jestem w dobrych rękach. Ten jedyny i prawdziwy - nie żaden święty spokój, zagłuszający sumienie i karzący iść na skróty. To nie jest gwarancja bezstresowego życia i zera problemów - tylko dar, który pozwala przez te wszystkie trudne momenty przejść i je przetrwać. Pokój przez Ojca dany Synowi, który Syn ofiarowuje dalej, konkretnemu człowiekowi, aby pielęgnując go w sobie, równocześnie nim zarażał i dzielił się z innymi. Pokój czystego serca, pełnego przebaczenia i miłosierdzia. Nic dziwnego, że słowa te wracają dosłownie w każdej liturgii Mszy Świętej, na rozpoczęcie modlitwy, po której następuje przekazanie znaku pokoju. Niech to nie będzie tylko znak - żebym to ja sam był znakiem, stawał się nim dla innych. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz