Nie ja tu jestem najważniejszy. Tylko sprzątam, przygotowuję teren. Idę przed Jezusem do miejsc, gdzie On sam niebawem zamierza pójść. To nie moje rozważanie porusza ludzi. (Marcin Jakimowicz, "Pełne zanurzenie")

wtorek, 22 listopada 2011

Wtedy

Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami, powiedział: Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony. Zapytali Go: Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy się to dziać zacznie? Jezus odpowiedział: Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: Ja jestem oraz: Nadszedł czas. Nie chodźcie za nimi. I nie trwożcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się stać, ale nie zaraz nastąpi koniec. Wtedy mówił do nich: Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie. (Łk 21,5-11)
To tylko początek dłuższego (Łk 21, 5-28) fragmentu, w którym Jezus ostrzega. Kogo? Przed kim? Przed czym? 

Ostrzega wszystkich, którzy decydują się pójść za Nim. A więc i mnie. Ostrzega... Co tu dużo mówić - przed tym wszystkim, czego i dzisiaj jesteśmy świadkami. Nasza rzeczywistość XXI wieku -  Polski, Europy i świata - to nic innego jak potwierdzenie, że Jezus wiedział, o czy mówi, i boską mocą przewidział to, co nastąpi. 
 
W największym skrócie - fałszywi prorocy i straszne wydarzenia. Podziały to, niestety, chleb powszedni Kościoła, nie tylko dzisiaj i w czasach nam bliskich, ale w ogóle. Począwszy od herezji wczesnochrześcijańskich, poprzez wielką schizmę, reformację, do choćby przypadku lefebrystów (kilkadziesiąt lat wstecz). Przykład z naszego podwórka? Niestety, też jest - x Piotr Natanek i jego, niestety, sekciarskie zapędy. Ładne opakowanie, piękne (?) słowa, zachęta. Ale nic więcej. W tym wszystkim nie ma Bożego ducha i Bożej woli. Tu nie ma się nad czym zastanawiać. "Nie chodźcie za nimi", i tyle.

Straszne wydarzenia. Wojen, jakie w ciągu tego roku miały miejsce na świecie, nie łatwo jest zliczyć. Są miejsca na świecie, gdzie więcej czasu trwają walki niż pokój! Tak samo - kataklizmy - trzęsienia ziemi, tsunami, wichury, tornada. Natura pięknie, choć jak bardzo dramatycznie, wypełnia wolę Boga, realizując słowa Jezusa sprzed 2000 lat. Ale to się dzieje. To żaden przypadek. Rzeczy i sytuacje napawające po prostu grozą, i w mniemaniu większości kierujące spojrzenie czy myśli na sprawy ostateczne, kres życia, śmierć. Co ciekawe, bez znaczenia, czy mowa o deklarujących się jako wierzący, czy nie. Te wydarzenia zmuszają nas do refleksji. Czy jest gdzie pięknie i prościej opisane, po prostu podane na tacy, że to żaden zbieg okoliczności? My dzisiaj najczęściej Boga wyśmiewamy - ale On już wtedy wiedział, co nastąpi. I to po prostu się dzieje. 

Nie ma znaczenia, czy przeżyjemy jakiś wielki kataklizm - ten czy inny. To nie od nas zależy. My mamy być gotowi. Tak, te słowa Jezus kierował do Żydów w kontekście zburzenia świątyni jerozolimskiej - co stało się, bagatela, jakieś niespełna 40 lat po wypowiedzeniu przezeń tych słów. Ale pozostają aktualne. To, kiedy i w jakich okolicznościach skończy się moje życie, to sprawa drugorzędna. Ważne, abym miał co Bogu pokazać, gdy przed Nim stanę. Żeby tam dojść - muszę pilnować drogi, wiedzieć za kim idę, nie dać się zwieźć. Tylko wtedy dojdę tam, wiedząc gdzie idę - a nie zostanę momentem sądu zaskoczony w połowie bezsensownej drogi za tym czy innym szarlatanem. Wtedy będziemy wiedzieli - że to On jest, i że naprawdę nadszedł czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz