Nie ja tu jestem najważniejszy. Tylko sprzątam, przygotowuję teren. Idę przed Jezusem do miejsc, gdzie On sam niebawem zamierza pójść. To nie moje rozważanie porusza ludzi. (Marcin Jakimowicz, "Pełne zanurzenie")

niedziela, 20 czerwca 2010

GDZIE KOŃCZY SIĘ MOJA WIARA

Gdy Jezus modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił się do nich z zapytaniem: Za kogo uważają Mnie tłumy? Oni odpowiedzieli: Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał. Zapytał ich: A wy za kogo Mnie uważacie? Piotr odpowiedział: Za Mesjasza Bożego. Wtedy surowo im przykazał i napomniał ich, żeby nikomu o tym nie mówili. I dodał: Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie. Potem mówił do wszystkich: Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. (Łk 9,18-24)
To jest podstawa. Bez tego reszta nie ma sensu. To, czy wierzysz, czy się modlisz, czy twoje prawo i to, czym się kierujesz, zakorzenione jest w Bogu - wynikać musi z tego, kim ten Bóg jest. Jezus jest Bogiem - w to wierzę. A ty?

I nie chodzi tu o to, aby w tym momencie wstać i wyrecytować Skład Apostolski (hmm... co to znaczy? co to jest? gdzieś coś pamiętam, ale... Tak, chodzi o Credo, inaczej Wierzę w Boga), albo jakąkolwiek inną nauczoną modlitwę czy litanię. To jest ważne - modlitwa taka jak Pater Noster czy Ave Maria to dziedzictwo Kościoła, słowa wypowiadane z wiarą od tysiącleci, obydwie zresztą zapisane są wprost w Ewangelii. Ale - ciągle - to pozostaje tylko formą. 

Pytani brzmi - czy moja wiara kończy się na końcu modlitwy (odmawianej pewnie tylko na okoliczność mniej/bardziej systematycznych odwiedzin w kościele), czy sięga dalej? Czy moja wiara jest odgrodzona od całej reszty mojego życia - rodziny, domu, czasu poświęcanego dla bliskich i przyjaciół, pracy, kariery - czy jest jej częścią? Czy pozwalam Bogu być częścią tego wszystkiego, co mnie stanowi - w każdej sytuacji, w każdej płaszczyźnie i sferze tego życia - czy też przypominam sobie o Nim, ot, tak od czasu do czasu, gdy się akurat grunt pali pod nogami, gdy czegoś chcę i mam nadzieję (bo pewnie ciężko mówić tu o wierze...) że mi pomoże?

Temida, czyli ta pani z wagą, będąca często przedstawiana jako obraz sprawiedliwości, symbol prawa, to dobry przykład. Ile w mojej wierze jest deklaracji - a ile czynów. Która z tych dwóch szal na wadze byłaby cięższa? A może po prostu jedna z nich byłaby pusta - ta, na której miałbym położyć coś więcej niż słowa?

Nie mówię, że to jest proste. Człowiek rzadko rodzi się, od razu wiedząc - Bóg jest, wierzę w Niego, On jest moim Panem, i basta. Czasami to trzeba przegryźć. Bardzo często są okresy buntu, zawodu, odwrócenia, wypięcia się na Niego, wręcz robienia Mu na złość. Albo okresy poszukiwania, nawet po omacku, ale w dobrej wierze - chcąc być szczerym wobec siebie, aby naprawdę się przekonać. Aby odnaleźć Tego, za którym warto iść, choćby nie wiem gdzie ta droga prowadziła. 

Gdy Go odnajdziesz - wtedy sam będziesz wiedział, jak odpowiedzieć na to pytanie. Obyś zdążył. To nie muszą być słowa Piotra Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego, mogą być inne. Może nie być słów - ale mowa serca, które już wie, które rozumie, kocha i jest gotowe otworzyć się na Niego. 

Czy w tym momencie będzie automatycznie łatwiej jakoś? Niekoniecznie - Jezus mówi o tym w drugiej części. Ale będziesz wiedział - co i jak. Wiesz, komu zaufałeś. Przyjdzie taki czy inny krzyż, przyjdzie szyderstwo - bo jak tu, wierzyć, do kościoła chodzić, dzisiaj? po co?... - brak zrozumienia, pukanie się w czoło, spojrzenia z politowaniem. A przede wszystkim - walka z sobą samym. Tak, czasami trzeba zaprzeć się samego siebie, jakby siebie i swoje ja przeskoczyć, żeby ono Boga nie zasłaniało, nie zagłuszyło. 

Więc idź. Szukaj swojej odpowiedzi na to kluczowe pytanie. Nie musi być piękna, poetycka, rymowana, składna. Ma być twoja i szczera. Tylko tyle, i aż tyle.

Napisałem to 15.06.2010 - w chwili, gdy się to pojawi na blogu, tj. w niedzielę 20.06.2010, będę gdzieś w Turcji i proszę o pamięć modlitewną.

1 komentarz:

  1. Dobre pytania. Łatwo odgrodzić swoją wiarę od całej reszty życia i zamknąć ją w ramach niedzielnej Mszy/modlitw. Ale myślę, że zmienia się ona zawsze, gdy pozwalamy Bogu wejść wszędzie, w każdy element naszego życia.

    OdpowiedzUsuń