Nie ja tu jestem najważniejszy. Tylko sprzątam, przygotowuję teren. Idę przed Jezusem do miejsc, gdzie On sam niebawem zamierza pójść. To nie moje rozważanie porusza ludzi. (Marcin Jakimowicz, "Pełne zanurzenie")

wtorek, 5 maja 2015

Wstyd po prostu

Naprawdę myślałem, że do tego już nie będę wracał. Niestety. Nie z winy x Wojciecha Lemańskiego, ale znowu o jego sprawie napiszę. 

Wczoraj myśli i modlitwy wielu ludzi biegły do Warszawy, gdzie odbywały się uroczystości pogrzebowe Władysława Bartoszewskiego. Świetna homilia bp. Grzegorza Rysia, polecam (tekst, nagranie). Tak się złożyło, że w Mszy Świętej pogrzebowej wziął udział x Lemański właśnie - co dla choćby nieco zorientowanych nie jest niczym dziwnym, jako że w dialog polsko-żydowski był on mocno zaangażowany, podobnie jak zmarły mąż stanu (ale oczywiście, w wielu miejscach w tonie "świętego oburzenia" przeczytać można, że po prostu gwiazdorzył, lansował się i brylował...). 

Efekt? Zamiast pożegnania i przede wszystkim zadumy nad spuścizną wielkiego autorytetu, jakim Bartoszewski niewątpliwie był, i jak ważne dla niego wartości odnieść do siebie - robi się afera (ku uciesze mediów i wszystkich Kościołowi źle życzących) kompletnie bez sensu i absurdalna, gdzie przeciwstawia się sobie (znowu) biskupa i podległego mu księdza. Dodajmy - tym bardziej niestety - przez co najmniej niefrasobliwość tego pierwszego. 

Poszło bodajże o to zdjęcie. Niby nic nadzwyczajnego - koncelebra, księża, w tym x Wojciech Lemański. Tylko że naraz gruchnęła wieść, że suspendowany kapłan nie miał prawa tam być, co on sobie w ogóle wyobraża etc. Niesmaczne jest dla mnie zwłaszcza to, że temat - poza mediami niskich lotów - podchwycił choćby Gość Niedzielny, którego bym o to nie podejrzewał; a jednak. Sensacyjnie, co najmniej jakby o jakiś wieli event chodziło, sformułowano sam tekst informacji: "Bezpośrednio przed uroczystością władze kościelne zostały poinformowane o tym, że ks. Wojciech Lemański zamierza włączyć się do koncelebry Mszy św. pogrzebowej prof. Władysława Bartoszewskiego". Wooow - ksiądz chce odprawić Mszę za zmarłego. No coś podobnego. Fakt, zasługuje na pierwsze strony serwisów informacyjnych? Jakby nie bardzo. Kontekst był za to jasny - suspendowali go, a on tu się pcha, i oczywiście tylko przez wzgląd na powagę sytuacji nikt go, za przeproszeniem, za chabety nie wywalił stamtąd. 

Tymczasem prawda jest zupełnie inna - x Lemański "ze względu na efekt zawieszający rekursu w sprawie suspensy ksiądz Wojciech Lemański nie jest pozbawiony możliwości odprawiania Mszy świętej", co wynika z popołudniowego wczorajszego wspólnego oświadczenia rzeczników prasowych obydwu warszawskich diecezji. Tu zacytuję w dużej części dementi ze strony Gościa, który próbował wybrnąć z sytuacji i przyznał się do błędu: "Oznacza to, że podana przez nas wcześniej informacja nie odpowiadała stanowi prawnemu, za co przepraszamy. Oparliśmy się na cytowanym przez KAI oświadczeniu rzecznika prasowego diecezji warszawsko-praskiej z 20 stycznia, głoszącego, że "do czasu zwolnienia z suspensy nie może wykonywać czynności kapłańskich oraz nosić stroju duchownego. Jak wyjaśnił w rozmowie z gosc.pl Mateusz Dzieduszycki, jego oświadczenie w chwili jego składania było prawdziwe. Później jednak ks. Lemański złożył odwołanie, co zawiesiło nałożoną na niego suspensę". 

Oczywiście, tekst pierwotny zniknął. Zarówno ze strony Gościa, jak i oświadczenie Dzieduszyckiego ze strony diecezji warszawsko-praskiej. Hmm. Ja w ogóle nie rozumiem, po co ten artykuł, tym bardziej, że chodzi o naprawdę dobry (o ile nie najlepszy, gdy chodzi o stricte katolickie i podlegające diecezji pismo) tytuł związany z Kościołem, który tego typu wpadkami podkopuje swój wizerunek. Zgoda, Lemański niepokorny. A ton i wydźwięk artykułu w mojej ocenie jest w stylu "uprzejmie donoszę, iż...", Szczególnie w kontekście zapowiedzi ofensywny kurii praskiej, jakie to ona podejmie kroki. Groźba? Na jakiej podstawie? Niesmaczne to, niepotrzebne i płytkie. Jak wskazałem - u źródła zaciera się ślady, więc oświadczenie zniknęło. Ale było. 

Zgoda, jestem akurat prawnikiem, ale indolencja owego rzecznika Dzieduszyckiego jest niesamowita. Jak inaczej, jeśli nie nieprecyzyjną, niedopowiedzianą i po prostu mijającą się z prawdą, nazwać informację o nałożeniu kary - skoro, jak wiadomo, ukarany ma prawo odwołania, i Kodeks Prawa Kanonicznego akurat nie jest tu wyjątkiem, dopuszczając rekurs (pojęcie, nota bene, które większość osób właśnie dzięki x Lemańskiemu poznało - inna historia), przesądza, iż kara staje się "prawomocna" i obowiązuje do momentu, kiedy odwołanie (ów rekurs) rozpozna II instancja, w tym wypadku Watykan. Czy ktoś ma wątpliwości - w tej konkretnej sytuacji Lemańskiego - co do celowości takiego działania i de facto wprowadzania w błąd? Ja nie. Wprowadził ich w bląd rzecznik kurii warszawsko-praskiej, ów Dzieduszycki. Już nie słynny ex rzecznik x Wojciech Lipka (i tak nadal siedzący tam w kurii - choć za podejście do sprawy Lemańskiego powinien stamtąd wylecieć z hukiem), ale świecki - niestety, u nich chyba z urzędu jest alergia na Lemańskiego i walić w niego będą do końca świata. Wybacz kolokwializmy, ale to po prostu męczące jest już i przykre. 

Nie mam żadnych wątpliwości, że x Lemański miał pełne prawo i mógł koncelebrować tę Mszę Świętą. Jak i każdą inną, na ten moment. Jego sprawa nie jest rozstrzygnięta - a zatem pozostaje otwarta - i nie rozumiem w ogóle pomysłu robienia sztucznie afery z sytuacji, kiedy najpewniej po prostu przyszedł się pomodlić za wielkiego człowieka, który w pewnym aspekcie swojej działalności (mającej na celu zbliżenie i jako przedmiot relacje polsko-żydowskie) był mu niewątpliwie bliski. 

Pytanie należy postawić zupełnie inne. Co jeszcze się wydarzy, jakie kolejne "świnie" x Lemańskiemu podrzucać będzie abp Henryk Hoser i różne organa kierowanej przez niego diecezji warszawsko-praskiej. Bo trudno to inaczej nazwać. Jątrzą, szukają dziury w całym w kuriozalny wręcz sposób, okazując chyba jakieś totalne pogubienie i nie zdając sobie sprawy ze śmieszności sytuacji oraz tego, jak żałośnie te wszystkie działania wyglądają. Jeśli w tym działaniu księdza chcieć dopatrywać się czegoś niestosownego - to jest to wyraz, w mojej ocenie, daleko idącego uprzedzenia i po prostu głupiej złośliwości. 

Abp Hoser (który najwyraźniej traktuje sprawę osobiście i ambicjonalnie), jak i w ogóle ta diecezja, maja jakąś obsesje na punkcie Lemańskiego. Od początku cała afera jego dotycząca była nagonką, ze wspomnianym kanclerzem Lipką w roli głównej. A Lemański się bronił i popadł w skrajność - ale czy można się dziwić? Przynajmniej z początku miał racje, a próbowano go uciszyć na siłę. Chyba zachowałbym się podobnie. 

A publikowanie takich bredni i zakazywanie celebrowania w diecezji - skoro się człowiek odwołuje od suspensy i sprawa pozostaje otwarta - to jakaś pomyłka i klasyczne obchodzenie prawa, bo skoro się odwołał zgodnie z procedurą, to może celebrować do czasu rozstrzygnięcia. Abp Hoser, kolejny raz w tej sprawie, się po prostu błaźni. "Dla uniknięcia sytuacji powodujących we wspólnocie Kościoła dezorientację, niejasność, a nawet zgorszenie, Biskup Warszawsko-Praski zaleca, aby na terenie Diecezji Warszawsko-Praskiej Ksiądz Wojciech Lemański powstrzymał się od celebracji i koncelebr publicznych. Księża proboszczowie, korzystając z przysługujących im uprawnień, mogą nie wyrazić zgody na odprawianie przez Księdza Lemańskiego Mszy świętej". Biskup działający ponad prawem kanonicznym? Hmm. Oczywiście, zawsze może powiedzieć - wprost nie zabronił. Myślicie, że znajdzie się samobójca proboszcz, który pozwali Lemańskiemu odprawiać w tej diecezji? 

Jak to skomentował pewien internauta: "Próbując przetłumaczyć je na ludzki język wygląda na to, że Lemański ma prawo odprawiać mszę ale abp Hoser chciałby by tego prawa nie miał i dlatego ogłasza, że jeśli jakiś proboszcz czy inny biskup chce się mu przypodobać to zabroni Lemańskiemu odprawiania mszy na swoim terenie". Pytanie poza konkursem: kto w takiej sytuacji może wywoływać zgorszenie i ewidentnie dezinformuje, mieszając? Ja tu nie widzę oświadczenia Lemańskiego, ale kurialne, a więc w imieniu biskupa. A jeszcze trafniej napisał na swoim blogu Błażej Strzelczyk: "Jeśli ktokolwiek wprowadza Kościół w zakłopotanie, dezorientację i zgorszenie, to raczej Mateusz Dzieduszycki swoimi chaotycznymi komunikatami. Ma się wrażenie, że wydaje je on szybciej niż pomyśli".

Niestety. Mnie ta sytuacja nie cieszy - i pewnie x Lemańskiego też. Cierpi na tym Kościół jako całość, Jego autorytet, wiarygodność. I w tej konkretnej sytuacji, dzisiaj - nie z winy Lemańskiego, ale przez jakiś zakrawający na szalony upór albo biskupa, albo kogoś w kurii kto temu biskupowi szkodzi. Różnica między nimi jest dwojaka. Hoser jako biskup powinien wykazać się większą mądrością, roztropnością i wyczuciem (a nie faceta w sile wieku karać emeryturą - co zrobił już dawno, i co Lemański przełknął). A z nich dwojga, to Lemański spasował i afer nie robi, ucichł, a tu na pogrzebie Bartoszewskiego jego diecezja robi kolejna szopkę. Wstyd po prostu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz