środa, 27 maja 2015

Opisz swój ulubiony sposób na modlitwę

Te kilka myśli powstało w ramach formy na konkurs o tytule mniej więcej: opisz swój ulubiony sposób na modlitwę. 

Modlitwa to rzeczywistość, która w moim wypadku jest zmienna - tak jak ja. 

Czasami wstaję i od rana tęsknię, żeby pójść na Mszę Świętą - cicha, mały zakonny klasztor w centrum (dosłownie) wielkiego miasta. Taki oddech i dystans do wszystkiego na początku dnia, który pozwala się zastanowić i przemyśleć pewne sprawy, zanim z myśli staną się czynami.

Kiedy indziej po prostu jadę komunikacją miejską, wyłączam się, sięgam do kieszeni po drewnianą dziesiątkę różańca. Żadne bezmyślne powtarzanie - modlitwa jak oddech, Ave Maria przeplatające codzienne sprawy, radości, blaski, ale też sprawy trudne i bolesne. Myślę o tym, co zrobiłem, o tym co mnie czeka - i modlę się za to wszystko, żeby był w tym Bóg.

Teraz się nie zdarza - za mało czasu, za mały synek :) - ale uwielbiam górskie wędrowanie. Jak to powiedział niewierzący kolega - jeśli Bóg jest, to właśnie tak, w tej przestrzeni, w tym bezmiarze chmur, powietrza i majestacie wierchów. Nie musisz myśleć, nie musisz nic robić - po prostu otwierasz umysł i serce, otwierasz się na Niego i On jest. Tak zwyczajnie, wszędzie. Kiedyś wracaliśmy wieczorem z trasy, zachodzące słońce, a z małego drewnianego górskiego kościółka płynęła pieśń "...jesteś tuż obok mnie, jesteś ze mną". Pieśń maryjna, ale ja ją odnoszę do Boga.

No i rower. Podobnie jak góry - przestrzeń, prędkość, spokój, natura. Bóg jest w tym wszystkim i modlitwa płynie z serca jakoś łatwiej wtedy, kiedy nic krzykliwego, kolorowego i wrzaskliwego nie odciąga uwagi.

1 komentarz:

  1. Ja sobie śpiewam i gram. Chyba wtedy najszczersze to jest. "modlitwa jak oddech" - wypożyczam ;)

    OdpowiedzUsuń